Wstałam i wyszłam odprowadzana przez kilkanaście par oczu, które czułam na plecach, bo nie można było ich nie czuć. Wwiercały się we mnie paraliżując zupełnie umysł i nerwy.
Właśnie wygotowałam całą wodę, nici z poziomkowej herbaty, śmieję się z tego, jak ze wszystkiego, tak samo, jak z tego, że wkładam szampon do lodówki i czyszczę lustro preparatem do drewna. To wszystko nie ważne, wiesz?
Ona wiedziała. Wiedziała, że to się skończy. Nie wiedziała kiedy, ale była tego pewna. Wiedziała, że za chwilę znowu ją zostawi, odejdzie i nie będzie go w jej życiu bardzo długo. O ile kiedykolwiek się pojawi.
"Utraciła sens życia i śmierć zapukała do jej drzwi.
Czemu przyszłaś? zapytała ja udręczona kobieta.
Abyście mogli być znów razem- odpowiedziała śmierć.
Gdybyś pozwoliła mu odlatywać i wracać, kochałabyś go i podziwiała do dziś. Teraz jestem ci potrzebna, byś mogła go odnaleźć."