|
peerfection.moblo.pl
dlaczego ludzie się rozstają? jak można kochać a później nienawidzić. przecież miało się tyle wspólnych planów marzeń i pragnień. przecież tyle cudownych chwil spędzony
|
|
|
dlaczego ludzie się rozstają? jak można kochać, a później nienawidzić. przecież miało się tyle wspólnych planów, marzeń i pragnień. przecież tyle cudownych chwil spędzonych razem, tyle uśmiechów i tyle zmysłowych spojrzeń wymienionych między sobą. tyle rozmów, tyle wsparcia, tyle sytuacji, tyle wspomnień. tyle słów, że się kocha, że się potrzebuje. i tak po tym wszystkim po prostu koniec? nie znamy sie? a po upływie miesiąca kręci go inna panna? no fakt. szczerze kochałeś. przecież to tylko facet nie? brakiem tupetu to Ty nie grzeszysz.
|
|
|
chciałabym obudzić się któregoś letniego dnia, wyspana, wstać i uśmiechać się do samej siebie. idealnie ułożyć niesforną grzywkę i wychodząc z domu nie poplątać słuchawek. uśmiechać się do ludzi i uciec przed letnim deszczem do najbliższego sklepu. potem wyjść i omijając kałuże by nie zamoczyć ulubionych trampek, czytać motywujący tekst spod kapsla. usiąść na parującym pod wpływem słońca krawężniku. czekać na niego i powitać słodkim pocałunkiem, następnym i następnym. a potem zdać sobie sprawę, że jestem cholernie szczęśliwa.
|
|
|
idziesz z kimś, wydawało by się z kimś najważniejszym, przez swoje życie, nagle stajecie na rogu dobrze znanej wam ulicy, bo przecież chodzicie tędy co dzień, jednak okazuje się, że każde z was chce iść w inną stronę i jeśli żadne z was nie poświęci swojej dumy i swojego ego, to wszystko co tworzyliście rozpieprzy się od tak . jedno małe nieporozumienie dotyczące dalszej drogi, jest w stanie skreślić tak po prostu skreślić wszystkie wasze wspólnie spędzone dni.
|
|
|
i tak mijają kolejne dni, które nie mają żadnego głębszego sensu. brak Ciebie równa się z utraceniem połowy siebie. tej połowy, która chociażby wywoływała szczery, szeroki uśmiech na mej twarzy. pozbawiłeś mnie wiary w siebie. odebrałeś tą cząstkę mnie, która nie przejmowała się małymi niepowodzeniami. te niepowodzenia były mi obojętne tylko dlatego, że zawsze zdawałam sobie sprawę z tego, że mam obok siebie kogoś kto mnie wesprze i pomoże korygować popełnione błędy. Ty mnie tego pozbawiłeś. ograbiłeś mnie z tego poczucia bezpieczeństwa, pewności siebie oraz tego, że mogę wszystko.
|
|
|
oszczędź mi proszę, tych kazań na temat miłości, ja mam swoje własne wyobrażenie na ten temat, nie potrzebuję tego by ktoś narzucał mi swój punkt widzenia. nie próbuj mnie zmieniać, bo Ci się to nie uda. albo zaakceptujesz moje wady albo spadaj, proste. jestem na tyle zraniona, że trzymam jednak dystans do każdego, bez wyjątku, bo nie chcą znowu spędzać nocy na płakaniu w poduszkę, czy łkaniu przyjaciółkom w ramię. mam dość bycia wykorzystywaną pod względem uczuć, nie jestem zabawką. chcę byś o tym wiedział.
|
|
|
w porządkowaniu swojego życia nigdy nie byłam, nie jestem i raczej nie będę - dobra. owszem w niektórych minimalnych rzeczach dałam sobie radę, ale w miejsce tego jednego małego problemu doszło naście innych. nadal czuję brak, jeśli chodzi o jeden aspekt. co tu dużo pisać, sprawy które są dla mnie najważniejsze, nadal leżą gdzieś na półce pod wielką warstwą kurzu, bo nawet nie miałam czasu czy ochoty, by pomyśleć nad nimi
|
|
|
jakoś nie wierzę w to, że tak łatwo udało Ci się o tym wszystkim zapomnieć. że żyjesz z nadzieją na każdy dzień i codziennie rano potrafisz z łatwością spojrzeć w lustro. że nie płaczesz, nie krzyczysz z bólu. że żyjesz, jak człowiek, jak każdy inny. ale po głębszych przemyśleniach jednak dochodzę do wniosku, że przecież ty kurwa uczuć nie masz.
|
|
|
nie wiesz jak to jest patrzeć na własne szczęście, wymykające się gdzieś między chwilami zastanowienia, kiedy nocami świadomość rozdziera duszę na miliony kawałków, zadając Ci ciosy prosto w serce powoduje, że wyjesz z bólu. kiedy widzisz własne marzenia będące tuż obok, gdy są jakby na wyciągnięcie ręki, a jednak doskonale wiesz, że nie możesz ich dotknąć. każdego dnia odczuwając powietrze, masz pewność, że to właśnie ono stopniowo zgniata Ci klatkę piersiową, skoro nie wiesz jakie to uczucie, na co dzień targować się z życiem o kolejny oddech, to proszę Cię, nigdy nie wmawiaj mi, że będzie dobrze.
|
|
|
chcę już wiosnę, chcę wstać rano i bez szczękania zębami móc wyjść spod kołdry i nie musieć lecieć szybko do łazienki gdzie jest podgrzewana podłoga i siedzieć tam by się zagrzać. chcę wyjść z domu bez wielkiego szala i czapki , czekać na autobus i spokojnie wsłuchiwać się w każdy wers w słuchawkach bez ciągłego poprawiania włosów które rozwiewa wiatr i bez chodzenia w kółko by się rozgrzać, chcę wracać ze szkoły z bluzą w ręce i krótkim rękawku w ulubionej koszulce, chcę wyjść na słońce i mrużyć oczy do słońca, chcę te wieczory kiedy wychodziło się z domu i przesiadywało w różnych miejscówkach czy łaziło od miasta do miasta odwalając różne rzeczy, chcę odbierać ciągłe smsy z treścią 'idziemy gdzieś, ubieraj się' a nie 'za zimno, siedzimy w domu'. kurwa chcę wiosnę!
|
|
|
szczęście? pojęcie względne. dla jednych szczęście oznacza pierwszy dzień wiosny. pierwsze promienie słońca i możliwość chodzenia po mieście w samym podkoszulku. picie kawy przed wschodem w jego objęciach. zanurzenie się w oceanie lub czytanie książek do późna. muzyka albo kino. dla mnie? jego uśmiech. tak po prostu. ciepła dłoń spleciona z moją i objadanie się ciastami w święta.
|
|
|
czasami chciałbym mieć zanik pamięci, na jakiś rok czy dwa, pewnie tak jak ty czasami żeby po prostu niczego nie pamiętać.. ładne marzenie a nierealne, a tylko jedyne u niektórych ludzi.. bo nie jest okej, a udajemy że jesteśmy szczęśliwi. że wszystko to co mamy nam wystarcza i nie potrzebujemy już niczego więcej, w rzeczywistości jest inaczej. mówi nam to nasze serce i rozum, choć my często ich nie słuchamy bo myślimy że wiemy lepiej. albo uciekamy przed problemami, albo próbujemy je rozwiązać na siłę co i tak później nie przynosi efektów. więc trzeba sobie wszystko dokładnie i na spokojnie przeanalizować w głowie i zacząć wszystko naprawiać.
|
|
|
siedziałam na drewnianej ławce. ściągnęłam swoje czerwone szpilki i zaczęłam machać bosymi stopami po zroszonej trawie. na twarzy czułam promienie słońca. wiatr bezszelestnie rozwiewał moje włosy, a ja wspominałam najpiękniejsze chwile mojego życia ze łzami w oczach. i wiesz co? byłam z siebie dumna. byłam dumna z tego, że mam co wspominać. właśnie teraz dążę do tego, żebym za kilka lat znowu mogła usiąść na tej samej ławce i ponownie czując to niebiańskie słońce, móc wspominać. nowe wspomnienia. jeszcze bardziej piękne od poprzednich.
|
|
|
|