Jeszcze do niedawna drażniły mnie dziewczyny, które na każdym marginesie swojego zeszytu, obsesyjnie rysowały kształty, niewątpliwie przypominające serce. Pod każdym oczywiście tkwił tajemniczy inicjał. Doznałam potwornego szoku, gdy dostrzegłam ten objaw u samej siebie. Na stronach ulubionych książek widoczne były pociągnięcia czerwonego długopisu, który jak głupi kreślił jednoznaczny symbol tak zwanej miłości.
|