Położyła się na podłodze z wielką kartką i długopisem. Przelała na nią wszystkie plany i marzenia. Wyszeptała cicho, jak bardzo go kocha, prosząc Boga by coś w końcu się zmieniło. W tym momencie zadzwonił domofon. Niepewnym krokiem podeszła do niego. Gdyby marzenia się spełniały, usłyszała by w nim jego głos, proszący o rozmowę. Zeszłaby wtedy na dół a on wyznałby, że nie potrafi o niej zapomnieć i że chce spróbować po raz kolejny. Ona by się zgodziła i byli by razem cholernie szczęśliwi, do końca. Zamiast tego w słuchawce usłyszała 'ulotki' i rzuciła domofonem o ścianę, zrzucając ulubiony obraz mamy.
|