|
ogarnij_sie16.moblo.pl
Jak cieszyć się życiem gdy widzisz przed sobą chłopaka swych marzeń i wiesz że za chwilę zniknie jak oaza na pustyni
|
|
|
Jak cieszyć się życiem, gdy widzisz przed sobą chłopaka swych marzeń i wiesz, że za chwilę zniknie, jak oaza na pustyni
|
|
|
Szłam ulicą z słuchawkami na uszach. Wpadłam na Ciebie i przeprosiłam cicho. Słowa zamarły mi na ustach, gdy obdarzyłeś mnie swym błękitnym, jak niebo spojrzeniem i nieskazitelnym uśmiechem. Kolana się pode mną ugięły. A Ty tylko powiedziałeś, że nic nie szkodzi i odszedłeś, tak szybko, jak się pojawiłeś...
|
|
|
Patrząc, jak odchodzisz z inną żałuję, że życie to nie bajka Disneya i nie będzie happy endu...
|
|
|
Leżąc na łóżku, układałam sobie treść SMS-a, który miał zakończyć nasze uczucie. Wmówiłam sobie, że Go nie kocham i lepiej będzie, jeśli On odejdzie z tą tapeciarą raz na zawsze. Myliłam się. Gdy wysłałam SMS-a mającego to zakończyć popłakałam się, jak dziecko. A gdy mi napisał, że wyjeżdża pobiegłam na lotnisko, żeby go zatrzymać...
|
|
|
Leżąc na łóżku, układałam sobie treść SMS-a, który miał zakończyć nasze uczucie. Wmówiłam sobie, że Go nie kocham i lepiej będzie, jeśli On odejdzie z tą tapeciarą raz na zawsze. Myliłam się. Gdy wysłałam SMS-a mającego to zakończyć popłakałam się, jak dziecko. A gdy mi napisał, że wyjeżdża pobiegłam na lotnisko, żeby go zatrzymać...
|
|
|
Leżąc na łóżku i stwarzając pozory, że się uczę podjadałam lody karmelowe, gdy dostałam SMS-a. Wyświetlił mi się całkiem znany numer. Otworzyłam go szybko. Jego treść brzmiała: "Hej, Kotku. Ładnie Ci w różowym", odruchowo zerknęłam na moją różową tunikę. Potem przeniosłam wzrok na okno, wychodzące na balkon. Zauważyłam przy nim jakiś ruch. Otworzyłam drzwi prowadzące na balkon, na który niełatwo było się dostać. Przerwałam rozmyślania i spojrzałam na tego jedynego, który spoglądał na nie z miłością i oddaniem. Wtuliłam się w Jego ciepłą pierś. A On pocałował mnie długo i namiętnie...
|
|
|
Obgryzam paznokcie, śpię z pluszowym misiem, oglądam Disneya, wciąż wierzę w Świętego Mikołaja i lubię Smerfy. Ale, czy przez to traktujesz mnie, jak powietrze? Jak chorą psychicznie lub naćpaną, od której trzeba trzymać się z dala? Może i zmieniam zdanie co chwilę. może i mam tysiąc pomysłów na minutę, ale to nie znaczy, że jestem na haju, że po prostu możesz mnie traktować, jak niedojrzałą, niewartą Ciebie gówniarę...
|
|
|
Myślałeś, pisałeś, dzwoniłeś, kochałeś. Ale mnie to nie ruszało. Zauroczył mnie inny, który się mną pobawił i rzucił. Ty wytrwałeś i teraz otaczasz mnie swymi ciepłymi ramionami, bym nie zrobiła czegoś, czego będę żałować do końca mojego beznadziejnego życia. Ty wiesz, że ja nic do Ciebie nie czuję, rozumiesz i szanujesz naszą przyjaźń. Pocieszasz, pomagasz, mimo że nie zasłużyłam na Ciebie, ani twoje pozytywne uczucia, którymi otulasz mnie za każdym razem, gdy Cię widzę. Na te słowa uśmiechasz się i robisz drinka, który odrywa mnie od problemów cholernej codzienności...
|
|
|
Pewnie myślisz, że jestem dziecinna i cholernie naiwna. Jasne. W końcu oglądam Smerfy, śpię z pluszowym misiem, boję się ciemności i uwierzyłam we wszystko co mi powiedziałeś, kochając przy tym mocno, jak dziecko...
|
|
|
Mówię, że nienawidzę, tego uczucia, gdy wciąż myślę, że do mnie wrócisz. To denerwujące uczucie nazywa się nadzieja. Znienawidziłam je, a przecież to ono pozwala mi żyć. Wychodzi na to, że nienawidzę życia bez myśli o Tobie i mamiącej nadziei, że wrócisz i obejmiesz mnie, mówiąc "Kocham Cię", a przecież nim mnie pokochałeś żyłam chwilą i byłam pokręconą optymistką...
|
|
|
Gdy miałam siedem lat, zapytałeś: "Pójdziesz ze mną, na plac zabaw?". Zgodziłam się. Gdy miałam dziesięć lat, spytałeś: "Wyjdziesz?". Potwierdziłam. Gdy miałam piętnaście lat, zapytałeś: "Grają fajną komedię, pójdziesz ze mną do kina?". Skinęłam głową. Natomiast, gdy miałam lat osiemnaście, zapytałeś: "Mam dwa bilety na koncert, pójdziesz ze mną?". Jak zawsze potwierdziłam. Po koncercie poszliśmy do dyskoteki. Upiłeś mnie i spytałeś: "Pójdziesz ze mną do łóżka?". Po raz pierwszy pokręciłam przecząco głową. "Dlaczego?", ponownie zapytałeś. "A, czy zapytałeś mnie kiedykolwiek, czy będę Twoją dziewczyną? Czy zapytałeś mnie kiedykolwiek, czy Cię kocham. A czy Ty kiedykolwiek przez te kilkadziesiąt lat, powiedziałeś Mi, że mnie kochasz?", odpowiedziałam nurtującymi mnie pytaniami, na pytanie. Zastanowił się nad sobą i odprowadził mnie do domu. Po roku spytał, czy będę Jego dziewczyną. Potaknęłam. W końcu poszłam z Nim do łóżka. Zaszłam w ciążę, a On mnie rzucił mnie dla tapeciary...
|
|
|
|