|
normalnainaczejx3.moblo.pl
Kkkkkrrrreeeeetttttyyyyynnnnnn! Co? Nic klawiaturę czyszczę.
|
|
|
- Kkkkkrrrreeeeetttttyyyyynnnnnn! - Co? - Nic, klawiaturę czyszczę.
|
|
|
dla przyjaciela nie trzeba mieć dołującego opisu na gadu, żeby dowiedział się, że jesteś smutna i jest Ci źle.
|
|
|
leżałam na łóżku czytając książkę, gdy nagle w kieszeni poczułam wibracje telefonu. `1 nowa wiadomość`- ujrzałam na wyświetlaczu. `odbierz,` nacisnęłam i od niechcenia zaczęłam czytać smsa. nie mogłam uwierzyć własnym oczom - To był On, i na dodatek chciał się spotkać. zerwałam się z łóżka, odpisując szybko `ok`. przegarnęłam dłonią włosy, chwyciłam kurtkę i rzuciłam do mamy, że wychodzę. w końcu dotarłam na miejsce, On już tam był. przywitał mnie uśmiechem, wręczając czerwoną róże, jak za dawnych czasów. `przepraszam. przepraszam za wszystko. wiem, że nic nie naprawi tego, co przeze mnie przeszłaś, mimo to błagam : uwierz, że ten skurwiel naprawdę Cię kocha.` wyszeptał, a ja rzuciłam się mu na szyję. `wierzę.` tylko tyle mogłam z siebie wydusić. szok w jakim byłam nie pozwalał, na nic więcej.... - no i w tym właśnie momencie zadzwonił budzik. cholerne, złudne sny.
|
|
|
Wkurwia mnie to, że ktoś, kto był dla Ciebie tak ważny, przez którego musiałaś zmienić życie, o którym nie mogłaś zapomnieć, kto Ci dał tyle do zrozumienia, przy kim czułaś się tak zajebiście i ktoś, kto zmusił Cię do tego, żebyś go pokochała, dziś nawet nie powie 'cześć'. Tak jakby żałował słów na osobę, która podobno była taka cudowna. Wiesz, co teraz też żałuj. Żałuj, że dałaś się nabrać.
|
|
|
był piątek. miałam być u Ciebie na 16. otworzyła mi drzwi Twoja mama, jak zwykle cieple witając. zaproponowała mi gorącą herbatę z sokiem malinowym i czule się uśmiechnęła. kiedy czekałam na swój napój Ty zszedłeś do nas i z cwaniackim uśmiechem powiedziałeś - oj mamo, ja bym ją potafił lepiej rozgrzać niż ta Twoja herbatka. wybuchłam śmiechem, a Twoja mama powiedziała tylko - oj synuś, synuś. co z Ciebie wyrosło. kazałeś iść mi na górę do swojego pokoju, a Ty zaczekłaś na moją herbatę. włączyłam sobie na Twoim komputerze piosenkę - favorite girls, biebera. wiedziałam że go nienawidzisz, a chciałam Cię troszkę podenerwować.
|
|
|
Wytarzał ją w śniegu, potem starannie wyjmował płatki śniegu z jej kręconych włosów. Na koniec rzucił w śnieg i zaczął całować - przestań, masz dziewczynę przecież... - tak od dziś Ciebie. Po czym znów zaczął ją całować. Gdy wstali byli cali mokrzy, zaprosił ją do domu, położył w ciepłym łóżku i dał swoje ubranie. Wypili ciepłą herbatę i zaprowadził ją do autobusu. W autobusie przypomniało jej się, że ma jego koszulkę. Choć nie są razem już dawno, ona ma ją ciągle i w rocznicę ich rozstania, zakłada ją i piję ciepłą herbatę, wyobrażając sobie, że piję ją z nim.
|
|
|
Mam wyjebane na to , że komuś nie podoba się moja smutna mina i krzyczy mi bym nie smuciła . to co do chuja , mam szczerzyć zęby jak popierdolona gdy czuję się tak cholernie źle ?
|
|
|
tego dnia od rana już dziwnie się z Tobą rozmawiało. dzwoniąć mówiłeś z jakimiś dziwnymi pretensjami w głosie , wiedziałam , że coś jest nie tak. przyszedłeś do mnie jakoś koło godziny 17. strasznie się pokłóciliśmy, pierwszy raz widziałam Cię w takim stanie zdenerwowania. Ty krzyczałeś, ja krzyczałam - zadawaliśmy sobie tym cholerny ból. wyciągaliśmy jakieś stare brudy by tylko nawzajem sobie dojebać. ja płakałam, Tobie coraz bardziej drżał papieros w dłoni. wkońcu nie wytrzymałeś , trzasnąłeś drzwiami i wyszedłeś. jakąś godzinę później wróciłeś, już spokojny. ja nadal siedziałam na fotelu płacząc. usiadłeś koło mnie, przytuliłeś mnie mówiąć : ' nienawidzę siebie za to , że płaczesz przeze mnie. nie rańmy się już więcej. kocham Cię i pamiętaj - jesli kiedykolwiek przestaniesz mnie kochać, to podaruj mi chociaż przyjaźń, bo ja bez Ciebie nie istnieję'. znowu poleciały mi łzy, ale już te ze szczęścia.
|
|
|
Nie jestem cholerną pesymistką, pieprzoną realistką ani pogodną optymistką. Jestem dziewczyną z marzeniami, która wie, że w życiu nie ma łatwo. Nigdy nie poddaję się, nie uciekam marzeniami do innego wymiaru. Jestem dziewczyną którą wychowało życie.
|
|
|
Wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
|
|
|
Mam swój świat i swoje kredki, nie namalowałam Cię to wypierdalaj.!
|
|
|
Poszła na jego mecz. Siedząc na górze, ściskając palce i wiedząc, że nawet nie zwróci na nią uwagi, kibicowała jego drużynie. Jak zawsze to on był królem strzelców. Mecz się skończył, jak zawsze zaczęła wychodzić niezauważona. Nagle ktoś chwycił ją za łokieć. Odwróciła twarz i poczuła, jak zaczyna wrzeć jej krew. Mokre włosy, koszulka przerzucona przez ramię i łobuzerski uśmiech. Spojrzała na niego pytająco. Spuścił głowę. 'Yym, chciałem podziękować. Znaczy...W imieniu drużyny. W sumie...Ja dziękuję, że przyszłaś.' Otworzyła szerzej oczy. 'Nie ma za co.' Wykrztusiła. Nachylił się do jej ucha. 'I ślicznie wyglądasz, gdy na trybunach krzyk rozsadza Ci płuca.' Zabrakło jej oddechu. Zaczerwieniła się. 'Dziękuję?' Śmiał się. 'Do zobaczenia jutro w szkole.' Nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo ta tleniona lala już rzucała mu się na szyję.
|
|
|
|