|
nikolusieekx33.moblo.pl
dzisiaj zostały mi tylko te ironiczne szwy na lewym łokciu. moja nieskazitelna pamiątka po uczuciu zwanym miłością. biegłam cała zapłakana tylko po to aby rzucić s
|
|
|
dzisiaj zostały mi tylko te ironiczne szwy na lewym łokciu.
moja nieskazitelna pamiątka po uczuciu, zwanym miłością.
biegłam cała zapłakana tylko po to, aby rzucić się w Twoje ramiona
i naskarżyć na prowodyra łez.
jak kilkuletnia dziewczynka skarżąca się swojemu ojcu.
nie zważająca na czyhające przeszkody pod nogami,
czy rozwiązane sznurówki ulubionych trampek.
|
|
|
i choćbym miała zginąć na polu walki - wyszarpię niebu szczęście! ;*
|
|
|
tylko on potrafił przy swoich kolegach pocałować mnie w czoło na pożegnanie
i kazać być dzielną przez ten czas, kiedy nie będzie go ku mojego boku.
|
|
|
w dzisiejszych czasach trzeba mieć brak szacunku do samej siebie,
aby w jakiejkolwiek postaci otrzymać go od mężczyzny.
|
|
|
Szczęście potrafi być proste, jak wtedy, gdy całujesz mnie w nos i masz takie mokre usta, a ja się marszczę i Ty się uśmiechasz, a tak się uśmiechasz, że zarażasz mnie tym uśmiechem.
|
|
|
Przecież już mam Cię w dupie, już nie czuję tego co kiedyś,
więc skąd to drżenie rąk i przyśpieszone bicie serca?
Podobno tak działają narkotyki.
|
|
|
Usiądę w pokoju, zgaszę światło i pomyślę
czy warto było myśleć o Tobie ten cały czas.
A potem znowu to zrobię.
|
|
|
miałeś być ..
byłeś ..
jesteś dla mnie taki ważny
najważniejszy ..
tak mi zależało .. zależy
kurwa
|
|
|
nie wiem czego to jest kwestia,
ale kiedy przechodzę przez ulicę i się do kogoś uśmiecham
to patrzą na mnie jak na niezrównoważoną psychicznie.
kiedy poproszę jedną z bliskich mi osób o głupie przytulenie się, pytają czy oszalałam.
a później mówią o empatii, wzajemnym szacunku
czy dobroci płynącej prosto z serca i chęci pomocy drugiej osobie.
nic tylko wybuchnąć bezwzględnym śmiechem.
|
|
|
psychiczne uzależnienie od drugiej osoby.
podświadomość nie pozwalająca Ci o niej zapomnieć,
nawet podczas wywieszania prania.
kupujesz jego perfumy i wąchasz każdego wieczoru,
żeby chociaż przez chwilę poczuć jego obecność.
śpisz w jego bluzie, którą Ci podarował kiedy jeszcze byliście razem,
wtulając się w nią z nadzieją, że uda Ci się oszukać wspomnienia.
do dzisiaj nosisz jego zdjęcie w portfelu,
wywołując płacz za każdym razem, gdy płacisz przy kasie.
choroba, zwana miłością.
|
|
|
to nic, że przy kolegach zgrywał twardziela bez uczuć.
to nic, że zachowywał się jak brutal chory na znieczulicę.
nie miało dla mnie znaczenia,
że przy nich potrafił mnie jedynie klepnąć w tyłek,
udając, że się nie znamy.
najważniejsze, że kiedy byliśmy sam na sam, mówił o miłości.
był najbardziej czułym i kochającym mężczyzną
jakiego kiedykolwiek dane było mi spotkać.
potrafił płakać, zarzekając się że jak potwornie kocha.
całować, dając mi tym samym poczucie bezpieczeństwa.
ważne było dla mnie to kim był naprawdę, a nie to kogo udawał.
|
|
|
mam ochotę wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem,
kiedy wracam do domu i zaczynam analizować naszą relację.
mijamy się pochłaniając się nawzajem wzorkiem.
stając przed sobą, odwracamy spojrzenia kiedy tylko się spotkają.
nie rozmawiamy ze sobą.
wymieniamy się tylko porozumiewawczymi sygnałami.
dotykamy się z każdą nadającą się okazją.
tylko po to, aby poczuć siebie nawzajem.
żadne z nas nie chce przyznać się, że nam zależy.
wiesz co jest najzabawniejsze?
że oboje doskonale wiemy, jak cholernie siebie pragniemy.
wiesz co jest najgorsze?
że czas, kiedy moglibyśmy być nawzajem szczęśliwi
marnujemy na jakieś tanie gierki ze strachu przed upokorzeniem.
|
|
|
|