Nie wiedziałam, że jeszcze coś ulegnie zmianie. Nie wiedziałam, że możliwe jest żebym kogoś pokochała, żeby ktoś pokochał mnie. Ona jest wspaniała. Najwspanialsza.
Nie radzę sobie. Z myślami. Z przeszłością. Z przyszłością. Z miłością. Z przyjaźnią. Z wszelkimi relacjami. Z brakiem przytulania. Z samotnością. Z żyletką. Z nocą. Ze snem. Z porankiem. Ze wstaniem. Z marzeniami. Z pragnieniami. Z potrzebami. Z powstrzymywaniem. Z walką. Z ŻYCIEM?
Nie mogę pogodzić się z tym, że jej nie ma. Brakuje mi jej głosu, rad, pouczania mnie, chciałabym ją znowu zobaczyć, powiedzieć jej, że ją kocham i usłyszec, że ona mnie też kocha. To już nierealne. To zniknęło tak nagle.
No to nasza historia kończy się jeszcze w 2012 roku. Ja już nie będę błagac o chwilę rozmowy, nie będę upominac się o jebane "kocham", nie będę prosic, żebyś czasem o mnie pomyślała. Nie będę sama walczyc. Nie mam o co. Ty i tak nie chcesz by było jak dawniej.