|
nieteraz.moblo.pl
Ryba boskie!
|
|
|
lans jak HIV wchodzi w żyły. tępa wiara, że przez hajs możesz stworzyć swój image.
|
|
|
Uwielbiam Cię jak dresiarz policje .
|
|
|
Szukałam księcia na białym koniu a znalazłam skurwysyna z fajką w gębie.
|
|
|
i mi nie mów już dzisiaj, że życie jest jak `Klan` bo my to nie Grażynka i Rysiek.
|
|
|
nie jestem typową laską nie kręcę włosów na wałki nie krzyczę na widok ślicznych butów nie noszę w torebce pięciu odcieni błyszczyków,nawet ich nie używam.Nie kręcą mnie godzinne zakupy z kumpelami. nie jestem typowo piękna i nad wyraz kobieca, ale potrafię kochać i to bezgranicznie
|
|
|
Pierdolę wszystko. Jestem bezczelną, pyskatą, nieogarniętą gówniarą. dziękuję, miło mi,ale to nie jest zawsze tak potrafię być delikatna i wstydliwa.
|
|
|
boję się moich słabości, boję się mojej przerażającej nadwrażliwości i zapędów do długotrwałej melancholii, huśtawki nastrojów, uśmiechu przez łzy, niezdecydowania, słabej woli, skłonności do autodestrukcji i zbytniej nerwowości. a najbardziej przeraża mnie moje przywiązanie do drugiego człowieka, które raz naruszone, nie może dojść do siebie latami. boję się, że na dłuższą metę nikt tego nie wytrzyma, tak jak Ty nie wytrzymałeś.
|
|
|
nie, dziś już nie czekam z utęsknieniem na Twoje 'dobranoc' , nie myślę całymi dniami co właśnie robisz, nie wylewam łez jak głupia gdy nie odzywasz się kilka dni. dziś zwyczajnie mam wyjebane, a Ty dajesz mi mega satysfakcję gdy za każdym razem odzywasz się pierwszy.
|
|
|
czuję się jak chora psychicznie. ciągle myślę o tym, jak wyglądam, a nie mogę spojrzeć w lustro. karcę się w myślach za to co jem i czego nie robię, a i tak dalej to ciągnę. raz dałam radę, a teraz już nie potrafię. ale czas się zebrać, żeby od września być już tą, którą chcę być
|
|
|
Pamiętasz mnie jeszcze? Kiedyś lubiliśmy ze sobą rozmawiać.
|
|
|
chociaż wszyscy inni dookoła we mnie zwątpili, on pozostawał niewzruszony. kiedy leżałam na wielkim łóżku pod tobołem kołdry i koca, ciągnął mnie za rękę, związywał włosy w koczek, zakładał trampki na stopy i zabierał na zielone pole. kazał mi usiąść na przeciwko siebie i bluźnić. w tym jednym momencie pozwalał mi używać najgorszych przekleństw, jakie znałam. po moim potoku słów był w stanie określić, czy czuję się choć odrobinę lepiej. jeśli nie, kazał mi płakać. mówił, że jesteśmy z dala od ludzi więc mogę nawet drzeć ryj. i tak robiłam. w najgorszych momentach szarpałam go za szarą bluzę, szczypałam, a potem, gdy cała złość i cały ból ze mnie uchodził, przytulał mnie tak mocno, że ledwo łapałam oddech. zawsze wiedział, czego mi trzeba.
|
|
|
|