|
nieswiadomosc.moblo.pl
był tak blisko by móc dostrzec uśmiech na moich ustach lecz na tyle daleko by nie widzieć błyszczących od łez oczu. nieswiadomosc
|
|
|
był tak, blisko by móc dostrzec uśmiech na moich ustach, lecz na tyle daleko, by nie widzieć błyszczących od łez oczu. / nieswiadomosc
|
|
|
' Mam Cię' - mówił. i wtedy czułam się najbezpieczniej. jakby cały czas trzymał mnie w ramionach. / niesiwaodmosc
|
|
|
tak bardzo marzyła o tym, by znaleźć się w Jego ramionach. kiedy jej pragnienie wreszcie się spełniło, zrozumiała, że wraz z Nim, obejmuje przyszłość. / nieswiadomosc
|
|
|
chciałabym chociaż raz, bez wahania wcisnąć 'enter' . / nieswiadomosc
|
|
|
- może byśmy się spotkali ? - po co ? - no tak po prostu, pogadać czy coś. - możemy ale... - ale co ? - boję się znów w tobie zakochać. / nieswiadomosc
|
|
|
zostań. na godzinę. na dzień. na tydzień. na rok. na zawsze. / nieswiadomosc
|
|
|
obudziłam się około siódmej rano, dłonią przetarłam zamknięte oczy. wspomniałam ostatnią noc i odruchowo sięgnęłam dłonią na drugą stronę łóżka. była pusta. uniosłam powieki. nie było Go. usiadłam i rozglądnęłam się po pokoju. zniknęły Jego ubrania. wszystkie. nawet bluza, którą mi zostawił. na szafce nie było żadnej wiadomości. niczego. przełykając łzy zrozumiałam, jak mnie potraktował. zostałam dopisana do listy 'zaliczone'. zdobył mnie. już nie wróci. / nieswiadomosc
|
|
|
nie boję się tego, że odejdziesz, tylko tego jaki będzie mój świat, gdy Ciebie w nim zabraknie. / nieswiadomosc
|
|
|
zadał proste pytanie. mierząc mnie wzrokiem, czekał na odpowiedź. miętoliłam w dłoniach jakiegoś kwiatka. głośno przełknęłam ślinę. ' co z tobą ?! no powiedz Mu to ! ' - krzyczał głos w mojej głowie. wciąż gapiłam się na czubki swoich butów. - Więc ? Muszę to wiedzieć. Czujesz coś do mnie ? - spytał ponownie, już lekko zniecierpliwiony. ' no odpowiedz Mu idiotko ! ' patrzył pytająco. znów opuściłam wzrok. minęło kilka sekund, przepełnionych gęstą ciszą. nabrałam głęboko powietrza, chcąc powiedzieć, to co powinno być wypowiedziane już dawno. spojrzałam w górę. przede mną nikogo nie było. odszedł. zepsułam swoją szansę na szczęście. zniknął. nie doczekał się tych dwóch słów z moich ust. / nieswiadomosc
|
|
|
zawsze byłam odpowiedzialna. właściwie nie tylko przez wychowanie, ale po prostu z charakteru. życie nauczyło mnie patrzeć obiektywnie i przeżywać wszystko z zimną krwią. tak samo wtedy, kiedy stałam nad Jego ciałem, w dłoni dzierżąc nóż. miłość mojego życia - powiedziałabym kiedyś. teraz leżał na zimnym betonie, z kałużą krwi wokół siebie. z ostrza delikatnie spływała krew. spojrzałam w rozgwieżdżone niebo. słyszałam krople krwi uderzające o asfalt. kap. księżyc był w pełni, taki piękny. kap. przykucnęłam nad Nim, dłoń kładąc na miejscu, gdzie powinno być serce. cisza. żadnego dźwięku ani ruchu. przestało bić. bo skoro nie robiło już tego dla mnie, to po co w ogóle miałoby to robić ? kap. znów spojrzałam na nóż. kap. wytarłam ostrze w nogawkę spodni. zapanowała całkowita, gęsta cisza. rzuciłam narzędzie obok Jego ciała. ręce również wytarłam w spodnie, tworząc drugą ciemną plamę. rozcierając gęsią skórkę na ramionach, ruszyłam w kierunku domu . / nieswiadomosc
|
|
|
chciałam odpowiedzieć Mu gestem środkowego palca. ale nie zrobiłam tego. wiedziałam, że by mnie uderzył. zawsze taki był. wystarczyło jedno krzywe spojrzenie w Jego stronę i już miało się obitą mordę. tak, był draniem. tak, bił mnie. tak, kochałam Go. / nieswiadomosc
|
|
|
|