Kochała Go ponad wszystko, starała się, żeby wszystko było między nimi okej. Był jej najlepszym przyjacielem, jednak nie zauważył, co się z nią działo. Potrzebowała jego obecności, żyła z niej. To on był jej tlenem, niezbędnym składnikiem do tego całego gówna w jakim żyła. Każdego dnia myślała o śmierci. Doszło do małej sprzeczki, po której nie rozmawiali przez dłuższy czas. W końcu nie wytrzymała rozłąki. Otworzyła okno, zamknęła oczy, jeden krok, a później tylko dźwięk jadącej karetki, której nie zdążyła już usłyszeć.
|