|
niefartowny.moblo.pl
Zacząłem wychodzić z domu. Łapie promienie słońca leżąc kolejną godzinę na plaży czarne okulary i piwo w ręce. Obok leży kumpel który jest niczym brat usta się nam
|
|
|
Zacząłem wychodzić z domu. Łapie promienie słońca leżąc kolejną godzinę na plaży - czarne okulary i piwo w ręce. Obok leży kumpel, który jest niczym brat - usta się nam nie zamykają, a na twarz wraca długo wyczekiwany uśmiech. Telefon zostawiam w domu już nie przeliczam nieodebranych połączeń, które pozostają po jej telefonach. Całuje ramię, na którym widnieje wizerunek Matuli. Podnoszę dwa palce ku górze w myślach powtarzając - Czuwaj nade mną Sebuś. - Ziomek właśnie dzwonił do szpitala - Z Kubą bez zmian, a u chłopaków taka chujnia jaka była. - z jego twarzy również znika uśmiech... / niefartowny
|
|
|
I wiesz co? Wspomniała mi dziś, ze będę wujkiem. Serce się raduje, a w oczach widać smutek połączony z łzami. Nigdy nie zobaczę małego wojownika ani malej księżniczki. Nie dotknę, nie zabiorę na spacer i nie kupie prezentu. Nie odwiedzę z byle jakiej okazji. Nigdy się do mnie nie uśmiechnie i nie nazwie mnie wujkiem. Nigdy nie odegram w jego życiu ważnej roli. Nigdy nie powiem - ja w młodości... Bo upadłem. / niefartowny
|
|
|
Im delikatniej chciałem dotknąć jej nagiego brzucha tym bardziej jej usta były roześmiane. Miała łaskotki, które często wykorzystywałem by zobaczyć znów jej złość, która przemieniała się szybko w śmiech i pocałunek. Zawsze głaskałem ją delikatnie po głowie gdy leżała na mojej klatce, a gdzieś w tle leciał film. Często stawała na palcach próbując mnie pocałować i złościła się gdy chciałem ją podnieść. Pilnowała mnie abym nie opuszczał treningów i odciągała mnie od używek. W którymś momencie nasza miłość zagubiła się w tym podłym świecie, a ja bez niej? Upadam. / niefartowny
|
|
|
Jesteśmy nieśmiertelni, przecież zawsze będziemy żyć w myślach i sercach innych ludzi. Więc dlaczego boimy się śmierci? Tej ostatniej drogi, tego pożegnania z bliskimi skoro nigdy od nich tak naprawdę całkowicie nie odejdziemy? Biorę kolejny raz w dłonie fotografie - w oczach pojawiają mi się łzy. Znów pękam i zaczynam płakać. Wypadają mi z dłoni gdy chce nimi zakryć twarz. Moja bezsilność kolejny raz mnie przerasta, wykańcza - powoduje, że sobie nie radzę, mam dość. Gdzie jest ta pieprzona sprawiedliwość - pytam kolejny raz, gdzie? / niefartowny
|
|
|
Organizm przypomina mi o braku kolejnej dawki alkoholu i nikotyny, która wykańcza mnie z dnia na dzień. Od kilku dni pierwsze wyjście z domu - słońce nie razi w oczy, a na ulicach pojawiają się pojedyncze osoby z parasolami. Z trzęsących się dłoni kolejny raz wypada mi papieros, który po spotkaniu z kałużą gaśnie. Idę dalej nie znając celu podróży. Zarzucam na głowę kaptur wsłuchując się w kolejny smętny track, który aktualnie słychać w słuchawkach. Serce zaczyna bić mi w rytmie bitu i po cichu powtarzam - a kiedy moja miłość zgaśnie, gdy naprawdę będę chciał iść sam, gdy bez Ciebie będzie łatwiej... / niefartowny
|
|
|
Stoję na balkonie wpatrując się w ciemne niebo - brakuje na nim gwiazd tak jak w moich płucach zaczyna brakować tlenu, a serce, wątroba, nerki - zaczynają odmawiać mi współpracy. Nie potrafię odnaleźć się tutaj, z dala od Polski, od najbliższych. Nieodpowiednio zapełniam pustkę, czuje, że mogę odejść mimo niechęci... / niefartowny
|
|
|
Codziennie upadam na kolana i składam ręce do modlitwy prosząc Boga by ze mną porozmawiał by mi odpowiedział i dał jakiś znak - najmniejszy, że wszystko jeszcze się ułoży. Błagam go by nie zostawiał mnie teraz samego gdy całe życie pęka w pół. Na swoich barkach niosę krzywdę wielu ludzi nie potrafiąc tak naprawdę im pomóc.. pytam - dlaczego akurat kurwa ja? Znów życie daje mi po dupie. Czuje, że ciąży nade mną jakieś fatum, jakaś klątwa. Nie potrafię się poddać mimo, że kolejny raz jestem bezsilny i zostawiony na pastwę losu. Nie chce z nikim rozmawiać, obciążać swoimi problemami. Chce być sam... / niefartowny
|
|
|
Zdałem sobie sprawę, że już nie czekam na żadną wiadomość od niej. Nie stukam palcami o blat biurka gdy nie odpisuje mi dłuższą chwilę, bo przecież nie mamy już kontaktu. Nie czytam już długich monologów od niej gdy znów próbuje mnie rozgryźć. Nie zwierzam się jej ani ona mi. Nie proszę jej o pomoc dla siebie ani dla kogoś. I wiesz? To nie ja oderwałem się od rzeczywistości zamykając rozdział naszej znajomości, a Ona. Ja? Tęskniłem. Teraz? Przestaje. / niefartowny
|
|
|
Przychodziła do mnie w najgorszych momentach mojego życia. Siadała obok mnie na podłodze i milczała. Jej palce splatały się z moimi palcami. Jej ciepła dłoń wędrowała po moich plecach - wtulała się we mnie pozwalając mi wypłakać się w jej ramionach. Nie pytała nigdy o powód mojego smutku, nie zadawała żadnych pytań, a nasza cisza była cenniejsza od wszystkich słów. Nie odchodziła nawet gdy za oknem gasły światła lamp. Nie robiła gorącego kakao ani herbaty. Zabraniała mi pić i palić. Oddychaliśmy jednym powietrzem, jedliśmy z jednego talerza używając jednego widelca. Tworzyliśmy jedność czując, że znaliśmy się już w poprzednim wcieleniu. Nie pytaj mnie teraz gdzie Ona jest, gdzie ja jestem. Dzielą nas kilometry - przyciągają wspomnienia i tęsknota. / niefartowny
|
|
|
Nie mogę znów jej dotknąć ani wziąć na ręce. Nie mogę otrzeć łez z jej małej buźki ani wywołać uśmiechu. Nie mogę zabrać jej na plac zabaw ani na lody. Znów zadaje mi mnóstwo pytań - kiedy przyjadę, kiedy będę i co będziemy robić. Składam jej znów obietnice, które są mało realne do spełnienia. Szukam dla niej pocieszenia w swoich słowach. Wygłupiam się rozmawiając z nią znów na skype, a ona patrzy na mnie z nadzieją w oczach. Jest taka mała, a rozumie czasem więcej ode mnie. Jest dla mnie całym światem. / niefartowny
|
|
|
Zegary wybiły już dawno 22, za oknem znikają światła lamp. Nie zwracasz uwagi na drobiazgi mówiąc, że właśnie kończy się Twój pierwszy dzień w dorosłym życiu, bo przecież właśnie dziś skończyłaś swoje 18 lat. Żałuje, że nie mogłem być przy Tobie by Cie przytulić i złożyć najdłuższe życzenia na świecie niezależnie ile godzin musiałbym mówić do kogoś z Tobą wystarczyłoby mi pięć minut ciszy. I może już nie śmigasz tak często w dresach, nie masz zdartych kolan i podkreślasz swoje kobiece kształty jednak dla mnie zawsze będziesz tą małą dresiarą, którą trzeba pilnować na każdym kroku, bo przecież za Ciebie - zabiłbym. / niefartowny
|
|
|
|