"Lekarze twierdzą podobno, że stan ducha zwany zakochaniem przypomina pewne formy obłędu. Jeżeli tak im się kojarzy stan zakochania z wzajemnością, to cóż powiedzieliby o miłości nieszczęśliwej, zawiedzionej i odepchniętej, pozbawionej nawet nadziei?
Nic człowieka nie cieszy. Nic. Każda myśli, od czego by nie wyszła, maniacko nawrócić musi do tego samego wciąż obiektu i tematu. Tragiczna, doprawdy, mania. Człowiek nią owładnięty godzien jest naprawdę głębokiego współczucia, tym głębszego, im mniej ma szans na uzyskanie jednego potrzebnego mu lekarstwa-wzajemności.
Idzie się, na przykład ulicą i nagle gest przypadkowego przechodnia albo brzmienie czyjegoś głosu nawodzą na pamięć-jakżeby inaczej-tę jedyną, jedyną osobę-i naprawdę można by umrzeć z tęsknoty wprost na zakurzonym chodniku." / "Opium w rosole"
|