Oto kolejna odsłona mojej duszy. Kurtyna poszła w górę, a ta tkwi bezradna gdzieś na środku sceny. Ktoś czeka na występ, ale ona patrzy tylko w wyczekujące oczy... i ziewa. Zaraz wróci do mojego ciała, pozbiera myśli porozrzucane po dywanie, przyodzieje się, przemyje swe oczy z sennych widoków, założy realną przesłonę prawdy nowego dnia i zaraz wyjdzie na ulicę
|