|
Ty nie..., Ty tego nie czujesz...,
Ty z mej miłości śmiejesz się.
Usta Twe inną w tej chwili całują,
Do innej mówisz - Kocham Cię!
Przyjdzie czas, że ją także porzucisz,
Tak jak kiedyś rzuciłeś i mnie!
Przyjdzie chwila, gdy do mnie powrócisz,
Lecz ja powiem - Spóźniłeś się! Nie!
|
|
|
Ty nie..., Ty tego nie czujesz...,
Ty z mej miłości śmiejesz się.
Usta Twe inną w tej chwili całują,
Do innej mówisz - Kocham Cię!
Przyjdzie czas, że ją także porzucisz,
Tak jak kiedyś rzuciłeś i mnie!
Przyjdzie chwila, gdy do mnie powrócisz,
Lecz ja powiem - Spóźniłeś się! Nie!
|
|
|
Wiem, że jutro w ramionach
Już inną będziesz miał,
Lecz nie zapomnij, że był ktoś,
Kto kochać Ciebie chciał!
|
|
|
NIE ZOSTAWIAJ MNIE...
Jakże trudno mi powiedzieć żegnaj ,jakże trudno mi wymuwic dziś cokolwiek .Łzy tesknoty leja sie po mych policzkach .Serce bije szybkim rytmem że aż boli .
Nie zostawiaj mnie dzis prosze ,jeszcze jedna noc gwieżdzista jest przed nami
Prosze przytul mnie do siebie jak najmocniej,opleć moje ciało swymi ramionami
No i wykrzycz w strone słonca ,że mnie kochasz i przyżeknij ,że mnie nigdy nie zapomnisz.W sercu swoim mojej twarzy wyryj obraz ,i nie pozwul by go zdmuchną byle powiew ...
|
|
|
„rano budzę się z kacem życia
pragnę odejść
znam kilku potencjalnych samobójców
to nic Panie Boże-
mawiam
przecież bywa i tak
że nas ratują
kiedy śnimy o miłości
która nie może się spełnić
i wtedy powoli chlejemy wódę ćpamy wieszamy się
tak zwyczajnie na rurach w łazience
a później nas odcinają jak pępowinę
i już możemy modlić się do Boga którego zabrakło
jak życia jak wódy czy narkotyku
nie chcę pani Alicjo być psychotyczna
ale nie mam już wyboru
schizo to też życie
a jutro od nowa się uchleję codziennością
i obudzę się z kacem życia
amen”
|
|
|
iedy zamykam oczy
czuje się szczęśliwa
powoli zasypiają myślę o minionym dniu
zasnęłam
jak wspaniale czuje się w odchlani wolnosci i spokoju
lecz co z to?
widzw wrota, moja intuicja karze mi wejsc
podchodzi do mnie dzwina postac
zamazana
niewyrazna
po chwili milczenia wychodzi
lecz
w mgnieniu oka wraca
na niewidzialnej tacy serwuje potrawy zycia
milosc
szczescie
bol
nienawisc
zlo
rozpacz
smierc
a my ludzie zabieramy z niej to co najgorsze
pozostawiajac same radosne uczucia
zabieramy to czym chcemy ugodzic innych
dlaczego?
dlaczego ze snu zwanym zycie nie mozna sie obudzic
|
|
|
Wrzesień 2010 tak się wszystko zaczęło
Równie szybko się skończyło, szybko minęło
Wtedy ich poznałam, wtedy życie się zmieniło
Nabrało tempa, adrenaliny...
Było wspaniale, dosłownie jak w filmie
Myślałam, że zawsze będziecie przy mnie
Tyle wydarzeń, słów i akcji
Nie powiem, że nie było wielu libacji
Tak ważne dla mnie codziennie spotkania,
Wtedy - dla mnie - świat otworem stawał.
Czułam się ważna, cholernie potrzebna,
Teraz wiem jak bardzo ta chwila była ulotna...
|
|
|
Srebrną żyletka na dłoń
wycinam kolejne znaki smutku
choć czuje jak bardzo to boli
choć widzę jak krew z mych ran płynie
malutkim strumykiem
Nie przerwę
Nie przerwę swego natchnienia
Co razem z żyletką w dłoń
lekko płynie po skórze mej
po fakcie ocieram ręce
Z tych krwawych sladów
Składam je równo w podzięce
że niezabiłam sie odrazu
czuje ból ciętych ran
na nadgarstkach
Mam wyżuty sumienia
że znowu to zrobiłam
i umieram w sobie co dnia
|
|
|
"Mą pasją jest niweczenie wszystkiego,
wszystkiego z czym się stykam,
chwilowe szczęście, pięcia sekundowa nirwana
Hedonizm przysłania mi jasność umysłu
Odkładam wszystko, świat, swój świat na tą chwilę przyjemności
wiedząc, że już jestem przegrany...
...jedno wiem, nadszedł czas na zmiany..."
|
|
|
Na twarzy uśmiech choć w sercu ból to jedna z największych życiowych ról...
|
|
|
Chwila, gdy zaglądasz mi głęboko w oczy, a ja zamykam swoje, byś przypadkiem nie zobaczył w nich, jak bardzo Cię kocham. Bo po co, skoro to i tak nic nie zmieni
|
|
|
Wyzwalam się z obowiązku jakim jest życie... bo ludzie tacy jak ja odchodzą przed czasem... odchodzą zanim zdarzysz pokochać kogoś z nich... lecz dopiero pokochasz gdy poczujesz ze ich juz nie ma. A gdy zakopiesz wspomnienia to zatęsknisz i zaczniesz doceniać...
|
|
|
|