|
Krzyk, głucha cisza, kłótnia...
Niewyraźne odbicie w zakładowych lustrach.
|
|
|
Z imieniem plany. z planami szczęście,
niektórzy mają alimenty na odejście...
|
|
|
Miejski szum, tak trudno w nim znaleźć się,
kiedy myśli jak ulice pokrył cień.
Szukamy się, nasłuchując znajomy szept
w mieście złamanych serc.
W ludzkich twarzach nic nie widzę dziś..
Podpowiedzieć nie chcą mi.
Która droga iść by spotkać Cię...
Labirynt betonowych ścian
wymurował dla mnie świat,
kiedy w sercu sił już brak!
|
|
|
Stare miasto, a w nim miłości jak krwi,
której nie zauważa nikt...
|
|
|
Kwiaty dla umarłych,
dla tych co odeszli.
Dla tych, których nie ma z nami już,
dla zbawionych dusz-
płatki białych róż...
|
|
|
Zawsze trzeba mieć kogoś kogo się kocha. Bo taka jest miłość, żadna to wiocha!
|
|
|
W oczy słodkie słowa, a za plecami metalowe pręty!
|
|
|
Zły dzień, zły sen... Jutro także złe.
|
|
|
Jak mogłeś to zrobić? Ja tak bardzo ci ufałam...
Teraz jedno wiem, że co było nie wróci.
Nie dzwoń do mnie więcej, nie mam ochoty się kłócić!
Nie wierzę w nic, w żadne twoje słowo.
Minie wiele czasu nim te rany się zagoją.
|
|
|
Usiadłam na łóżku, łzy pociekły po policzkach. Jak uczucie wyniszcza- to przykład.
|
|
|
To uderzyło we mnie
ze wszystkich stron.
Po jednej ja i ty, a po drugiej stał on...
|
|
|
Jak bardzo cię kocham- taka treść esemesa...
Wczoraj wyzywał, dzisiaj słowom zaprzecza.
|
|
|
|