Pamiętam jak dwa lata temu, z moją hm, dawną - nową wtedy przyjacióką, siedziałyśmy na religii. Jej zrobiło się słabo, położyła się po prostu na ziemi. W końcu wyglądała tak źle, że pani wysłała mnie po coś do jedzenia i picia dla niej. Wybrałam drożdżówkę i tymbark. Podałam to wszystko tej słabej, zmęczonej dziewczynie. W końcu musiałyśmy wyjść do łazienki. Ona zwymiotowała, a ja siedziałam obok, mając nadzieję, że to nic poważnego. Później leżałyśmy na tej zimnej podłodze w kiblu, ona trzymała głowę na moich kolanach. Jej mama musiała mi zaufać, bo musiała przyjśc po nią do szkoły, a ktoś musiał zostać z dwójką brzdąców. Na szczęście mieszkałaś blisko. I... I mimo tego, że nasz przyjaźń się rozpadła, wspominam te chwile dobrze, bo wiem, że kochałam Ją jak siostrę. A siostry nie można do końca zapomnieć. / mayii
|