Nadchodzi tak moment, kiedy stoję przed lustrem i nie mogę na siebie patrzeć. Nie mogę patrzeć jak przez kilka miesięcy zrujnowałam swoje życie, jak stoczyłam się na dno i jak bardzo podpuchnięte oczy mam od ciągłego płaczu. "Kim jesteś?" zadaje sobie pytanie oglądając tę obcą osobę. Unikam swojego wzroku. Nie mogę oglądać tych smutnych oczu, ani złamanego serca. Tęsknię za sobą. Tęsknię za dniami, kiedy tak doskonale sobie radziłam. A teraz? Teraz mam blizny na rękach, próbując ukoić ból. Teraz nie chcę wychodzić do ludzi. Ranią, patrzą się na mnie jak na wyrzutka, jakbym przyleciała z innej planety, a ja przecież tylko umieram z miłości. Uratujesz mnie? Wyciągniesz mnie z tej dziury? Nie; nie możesz. Muszę dać radę sobie sama, ale jestem taka bezsilna, chcę powstać, chcę żyć, chcę spełniać marzenia, ale pomóż, och pomóż mi kimkolwiek jesteś, uratuj!
|