|
matyldaxantonina.moblo.pl
To że milczę nie znaczy że nie mam nic do powiedzenia:
|
|
|
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia:
|
|
|
Śmierć. Subtelna, delikatna, lecz brutalna osoba. Smukła sylwetka, nienaganna postawa, delikatny uśmiech kpiący z nas - ludzi.
Jednakże... Samotna. Ona zawsze była samotna.
|
|
|
Jestes mlody. I jestes przerazony. Dlaczego jestes przerazony? Przestan byc sparalizowany.
|
|
|
Mieliśmy błękitne oczy i nikt nas nie kochał.
|
|
|
Sobota, dziewczyny tlenią włosy, szykują na wieczór szałowe kreacje.
Żelazo pasów cnoty i krat w oknach utlenia się powoli, czas dogląda procesów kremacji,
czasowniki, jego asysta, prześcigają się w formach.
Nic mi nie mówi znalezione w gazecie nazwisko Jacquesa Delorme’a.
Kobieta za kierownicą. Źle zaparkowała. Choć jest jeszcze wcześnie,
policjant wypisując mandat uśmiecha się obleśnie,
zapamiętuje jej twarz, przyda mu się we śnie
po służbie. Cierpliwie rżną się Murzyni w Ruandzie i Zambii,
dwaj emeryci na skwerze rozgrywają bezbłędny hetmański gambit.
|
|
|
Powoli zaczelam jednak dopuszczac te mysl, ze i ja jestem chora.
|
|
|
Dom. Jestem w domu. Dlaczego to brzmi jak klamstwo?
|
|
|
You tell me your problem, we drink vodka, problem kaput, daaa?
|
|
|
Jestes - ale sie gubisz. Odnajdujesz sie na nowo, po czym znowu gubisz. Bledne kolo.
|
|
|
Przelknelam glosno sline. Wodzac opuszkami palców, po skórze na Twojej rece. Od dloni w góre. Bardzo delikatnie, jakby zaznaczajac pewna sciezke. - Szczescie, jest jak bóg. - Mruknelam cicho, obserwujac dokladnie kazdy swój ruch dlonia. - Nie istnieje.
|
|
|
Jestes Kordian, i mnie ratujesz, tak? - Spytalam pielegniarki, która tylko dziwnie zmierzyla mnie wzrokiem, po czym nadal wrócila do swojej pracy, konczac opatrunek. Moze to ja, jestem Kordian?
|
|
|
Balam sie duchów... w pólmroku mój umysl szwankowal, albo tylko wtedy moglam przekraczac granice szalenstwa i normalnosci.
|
|
|
|