Były to wakacje - obóz. Poznała go pierwszego wieczoru. Przystojny, mądry, uprzejmy. Chodzili razem w góry, na wycieczkę. Tam pierwszy raz złapał ją za rękę kiedy zaczeła się ześlizgiwać z góry. Ona spojrzała mu głębok w oczy i szepneła z uśmiechem dziękuję. W następne dni co wieczór dawał jej swoją bluzę bo wiedział że zawsze jej było zimno. Co noc wymykała się z pokoju i razem z nim szła na plażę. Wpatrywali się przytuleni w gwiazdy. Kiedy zasypiała przy jego boku on zanosił ją do pokoju i mówił szeptem dobranoc. To było pewne, że byli zakochani w sobie po uszy. Ale nikt nie umiał się przyznać. Jak skończyły się wakacje pisali do siebie, ale miłość zanikała. W kończu zgasła. A ona teraz cierpi bo wszystko jej JEGO przypomina: ulubione ciasta, które też kocha, tapeta na telefonie - to z nim fotografowała ten śliczny zachód słońca. Hasło na smsy- JEGO imię - bo nie umie się odzwyczaiśc. Mogłaby wszystko wymazać, ale nie chce bo ona nadal szalenie jest w nim zakochan :((
|