Nie mógł przy niej zostać. Za każdym razem gdy tak robił ona umierała. To było beznadziejne. Był bezsilny, słaby, nie mógł sobie z tym poradzić. Opuszkami palców bardzo delikatnie zakreślił kształt jej warg. Przysunął się najbliżej jak mógł. Czuł jej oszałamiający oddech zapachu białych róż z nutką soku pomarańczowego. Dla niego to był najwspanialszy zapach na świecie. Nachylił się odrobinę i pocałował ją tak jak najlepiej umiał. Wolno muskał jej wargi by w końcu rozsunąć je językiem. Głaskał jej podniebienie trzymając w żelaznym uścisku. Boże, proszę, nie moge jej zostawić. Ja ją kocham najbardziej na świecie, prosze nie. Jęknęła. Jednak to nie był jęk bólu, to był jęk rozkoszy. Wiedział że będzie przez to cierpiał niewyobrażalnie, ale było warto, dla niej. Odsunął się od niej widząc jej zdziwioną minę. Obrócił się i uciekł, ocierając łzy. Zostawiłem ją, znowu.
|