|
jesteś słaby - jak mój organizm.
|
|
|
czy istniejesz może w wersji z sercem? bardzo chciałabym mieć Cię takiego.
|
|
|
pierdol to.
nie bądź dziewczyną, która potrzebuje mężczyzn.
bądź dziewczyną, której potrzebują mężczyźni.
|
|
|
od momentu, kiedy Go poznałam nie kieruję się rozumem, a sercem. patrzę jak inni oceniają Jego osobę powierzchownie, jak mówią o Jego arogancji, nieodpowiednim zachowaniu, rozpuszczają o Nim plotki. przysłuchuję się temu wszystkiemu ze stłumionym śmiechem. już nawet nie chodzi o to, że On ma na zdanie tych wszystkich osób totalnie wyjebane. śmieszny mnie jedynie fakt, że opowiadają to wszystko, jakby znali Go od podstaw, z każdą tajemnicą, a tak na prawdę nie mają zupełnie pojęcia kim jest. nazwisko to mikroskopijna część tożsamości. to w środku kryje się wszystko.
|
|
|
zasługuje na twoje 'przepraszam' tak samo jak ty na moje 'spierdalaj'.
|
|
|
nie obchodzi mnie, że w simsach topisz ludzi w basenach, czy zamykasz między czterema ścianami - mną się nie będziesz bawić.
|
|
|
to my jesteśmy razem? po tym jak nazwałeś mnie szmatą , zraniłeś i zdradziłeś. teraz spadaj do swojej lali - chłopcze.
|
|
|
kiedy powiedziałeś, że odchodzisz, poczułam się tak, jakbyś wlał we mnie benzynę, którą po chwili podpaliłeś. tak, przez Ciebie mam pożar w sercu.
|
|
|
wyszła ze szkoły wiążąc jeszcze szalik. kiedy dochodziła do furtki, zauważyła, że stoi z kumplami. trzymał w dłoni śnieżkę i momentalnie uśmiechnął się na jej widok. "nie waż się!" krzyknęła w jego stronę. "bo co?" zapytał z szelmowskim uśmiechem. złapał ją i przyciągnął do siebie tak blisko, że wymieniali oddechy. "proszę?" zrobiła smutną minę. już myślała, że ją pocałuje, gdy nagle znalazła się na ziemi, ze śniegiem na twarzy. było cholernie zimno! usiadł na niej okrakiem i śmiał się w najlepsze. "złaź ze mnie!" warknęła. "ojj, nie denerwuj się tak. złość piękności szkodzi." wciąż się śmiał. "a jak zachoruję?" zapytała smutno. ppoważniał i powiedział cichutko: "to będę Twoim osobistym lekarzem." nachylił się do pocałunku. jakie było jego zdziwienie, gdy na ustach poczuł zimy śnieg. zwaliłam go z siebie i pobiegłam do samochodu. spojrzał na mnie wnerwiony i pogroził palcem. wysłałam mu buziaka. we wstecznym lusterku widziałam, jak się śmiał.
|
|
|
kiedy zastałeś mnie z piwem w dłoni, od razu wiedziałam, co chciałeś mi powiedzieć. zgadzam się, miałam nie pić, masz rację. ale Ty miałeś pamiętać, co wcześniej Ci powiedziałam. obiecałam, że już nigdy więcej Ci nie zaufam.
|
|
|
gdybyś napisał o 3 w nocy, że chcesz mnie zobaczyć, ja bez namysłu wybiegłabym z domu. pokonałabym w kilkanaście minut dzielące nas kilometry. nawet boso. uwierz.
|
|
|
99,9% powierzchni mojego serca należy do Ciebie, wiesz?
|
|
|
|