|
madzula.moblo.pl
masz motylki w brzuchu ? nie.. jak to ?! tak to.. one już dawno zdechły bo ich nie karmiłam.. ale czym ?! no miłością kurwa! chyba nie laysami
|
|
|
masz motylki w brzuchu ?
- nie.. - jak to ?!
- tak to.. one już dawno zdechły, bo ich nie karmiłam..
- ale czym ?!
- no miłością, kurwa! chyba nie laysami ! ;/
|
|
|
życie jest piękne. jeszcze ci to udowodnię.
|
|
|
Pamiętam , jak któreś soboty wyskoczyliśmy razem na małe zakupy. ostatnim sklepem , do którego weszliśmy była drogeria . stanęliśmy obydwoje przy kasie . on z niecierpliwienia przebierał nogami , kiedy ja zaczęłam wybierać pomadkę ochronną . - po co Ci ona ? . - zmarszczył brwi poprawiając trzymane siatki . - jak to po co ? do ust . - podałam ekspedientce wybraną przez siebie pomadkę . - ona Ci nie potrzebna . jak chcesz , to ja mogę nawilżyć Ci usta . - pożądliwie spojrzał na moje wargi uśmiechając się przy tym cwaniacko i nachylił nade mną . - weź się uspokój głupku . - przewróciłam oczami odpychając go od siebie i lejąc z idiotyzmu facetów w myślach . dopiero zobaczyłam , jak ekspedientka widząc to wszystko zalała się znaczącym rumieńcem . zerkała w jego stronę co chwilę , a kiedy spotkała jego wzrok szybko zajęła się pakowaniem pomadki do mega ogromnej siatki. zaśmiałam się do siebie. uwielbiałam w nim to, że potrafił oczarować nawet młodą sprzedawczynię zarywając do mnie. =)
|
|
|
on . okropnie zły .
ona . okropnie dobra .
on . przesiadywał na murku z piwem w ręku .
ona . przesiadywała na parapecie z herbatą .
on . jednym słowem miał na nią wy***ane .
ona . tak jakby nie mogła o nim zapomnieć .
|
|
|
Dla rodziców idealna córka. dla babci idealna wnuczka. nie pije, nie pali, nie przeklina. nie ogląda się za chłopcami, nie całuje się z pierwszym lepszym. Potrafisz im powiedzieć, jak bardzo się mylą? ;D
|
|
|
Wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
|
|
|
Gdybyś upuścił szklankę na asfalt, rozbiłaby się ona na kawałki. Jedne byłyby większe. Drugie mniejsze. Gdybyś nawet je pozbierał, i tak nie udałoby Ci się odtworzyć stanu poprzedniego ów szklanki. Tak właśnie jest z moim sercem. To taka szklanka rozbita o asfalt, która musi zmagać się z codziennością. Nie wrócę do stanu poprzedniego. Zawsze będzie jakieś "przed", do którego do cholery i tak nie da się wrócić. Ale istnieje gdzieś jakieś "po", gdzie człowiek zaczyna nowy rozdział.
|
|
|
Poszła na jego mecz. Siedząc na górze, ściskając palce i wiedząc, że nawet nie zwróci na nią uwagi, kibicowała jego drużynie. Jak zawsze to on był królem strzelców. Mecz się skończył, jak zawsze zaczęła wychodzić niezauważona. Nagle ktoś chwycił ją za łokieć. Odwróciła twarz i poczuła, jak zaczyna wrzeć jej krew. Mokre włosy, koszulka przerzucona przez ramię i łobuzerski uśmiech. Spojrzała na niego pytająco. Spuścił głowę. 'Yym, chciałem podziękować. Znaczy...W imieniu drużyny. W sumie...Ja dziękuję, że przyszłaś.' Otworzyła szerzej oczy. 'Nie ma za co.' Wykrztusiła. Nachylił się do jej ucha. 'I ślicznie wyglądasz, gdy na trybunach krzyk rozsadza Ci płuca.' Zabrakło jej oddechu. Zaczerwieniła się. 'Dziękuję?' Śmiał się. 'Do zobaczenia jutro w szkole.' Nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo ta tleniona lala już rzucała mu się na szyję.
|
|
|
Kiedyś chodziłyśmy codziennie na piwo co dnia był melanż i siedzenie na przypale . zdarzyło sie nawet jak siedziałyśmy w parku i piłyśmy piwko obrabiając każdemu po kolei dupe . zawsze mogłam ci sie zwierzyć i wypłakać a ty nie miałaś nic przeciw , i na odwrót . a te nasze fazy ? od chuja ich było i mało kto je kminił oprócz nas , a my w najlepsze beka z byle czego . miałyśmy nawet podobne gusta , teraz chyba też je mamy . pamiętam jak mi kiedyś powiedziałaś ' jak by co to wiesz , odzywaj sie ' , wiesz myśle że teraz nie miała bym odwagi do paru spraw . i wiesz co , rozdzieliły nas chyba niektóre panny których ja nie trawie w przeciwieństwie do ciebie :(
|
|
|
Pamiętasz ten moment, kiedy jako dziecko, w wieku koło siedmiu lat, malujesz obrazek i niebo to niebieski pasek u góry kartki? I wtedy przychodzi ten moment rozczarowania, kiedy nauczyciel mówi ci, że tak naprawdę niebo zajmuje cała wolną przestrzeń na rysunku. I to jest ta chwila, kiedy życie zaczyna być coraz bardziej skomplikowane i nieco nudniejsze, ponieważ zamalowywanie kartki na niebiesko jest raczej nużącym zajęciem.
|
|
|
-Tak się cieszę, że wróciłeś.
- Uwielbiam do ciebie wracać.
- Uwielbiam cię witać.
|
|
|
Jestem inna, bo nie patrze na wygląd, tylko na charakter. Jestem inna, bo nie potrzebuje dwóch kilogramów tapety, żeby wyjść z domu. Jestem inna, bo można ze mną szczerze pogadać, pomimo złego dnia. Jestem inna, bo się śmieję gdy inni zamulają . Jestem inna, bo wolę przesiadywać na zadupiach podczas gdy inni marnują wieczory na przemyślenia i marzenia.
|
|
|
|