Biegnę przed siebie, wiatr rozwiewa łzy płynące po moich bladych policzkach, na cztery strony świata. W głowie tysiące myśli, bezsilność i chore pragnienie śmierci. Nic nie znacząca, pozbawiona uczuć marionetka w świecie perfekcyjnych aktorów. Tak, taka właśnie jestem. Przechodnie unikają spojrzenia w moje przeszklone oczy, wiedzą co czuję? nie, oni tylko przypuszczają.Ostatnie spojrzenie w bezchmurne niebo, niemo zadaję kolejne pytanie, mimo że wiem, że nigdy nie dostanę na nie odpowiedzi. Boże, gdzie jesteś ? dlaczego nie reagujesz? podobno kochasz, więc dlaczego pozwalasz mi cierpieć ?Tam, po drugiej stronie będzie mi lepiej. Nie będę musiała codziennie w lustrze oglądać niebieskich, pozbawionych swojego blasku oczu. Nie będę już nic czuć. Odejdę w spokoju, tak po prostu. Tak będzie lepiej. Lepiej dla wszystkich. Krzyk rozsadza mi gardło, nadgarstki bolą.Identycznie jak wtedy, kiedy pierwszy raz krwawiły. Serce spowalnia swój bieg. To koniec, przepraszam
|