Leżę naga w wannie i obserwuję te maleńkie, błękitne fale obijające się o jej śnieżnobiałe brzegi. Tak bardzo chciałyby się stąd wydostać, tak jak ja, ale nie mają tyle sił ... są zbyt słabe. Coś nie pozwala im stąd uciec.- Bariera. Dlaczego ona w ogóle istnieje? Bez granic, wszystko byłoby prostsze. Nie byłoby mnie teraz tu, o nie. Byłabym z Tobą, blisko, upajając się każdą sekundą spędzoną razem. A tymczasem leżę tak sama, niechciana, niekochana, porzucona. Czekam, obserwuję i znów czekam. Na co? Na Ciebie. Na Twój dotyk. Lecz gdy Ty przyjdziesz z odsieczą, niby na ratunek, będzie już za późno. Zatopiona w głębinach mojej wyobraźni powoli będę opadać na dno, widząc nad głową Twoją twarz, a na niej udawany smutek i żal. Może jednak tam zaznam szczęścia, może tam nie będzie granic? Może w końcu będę wolna?
Choć, podaj mi dłoń, usiądź obok mnie i wsłuchaj się w ten cichy szum. Spójrz na te fale. Czyż nie są piękne? Nawet one próbują ode mnie uciec..
|