|
koolorowesny.moblo.pl
Cz. 1 Miała na oko sto sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu długie brązowe niesforne włosy kolor oczu nie był zidentyfikowany ponieważ zasłaniały je wielki
|
|
|
Cz. 1 // Miała na oko, sto sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu, długie, brązowe, niesforne włosy, kolor oczu nie był zidentyfikowany, ponieważ zasłaniały je wielkie, czarne muchy. Ubrana była w żółtą sukienkę bez ramiączek w czarne groszki i czarne balerinki, na jej chudych rękach było kilka bransoletek z drewnianych koralików, na szyi widniał delikatny łańcuszek z małym serduszkiem. Podskakiwała wesoło po uliczkach małego miasteczka w słoneczne przedpołudnie, ze słuchawkami w uszach wychodzących z małej torebki. Na pewno słuchała jakiejś wesołej melodii. Miała około piętnastu lat, a zachowywała się jak mała dziewczynka, uśmiechała się do siebie, a ludzie brali ją za wariatkę. Przed dużym sklepem czekał na nią On, jej książe z bajki. Wskoczyła mu na ręce i zaczeli całować się na środku chodnika, liczyli się tylko oni.
|
|
|
Śniłeś mi się. Chociaż już wcale nie myślę, zapominam. Nienawidzę śnić. Nie znoszę kiedy wyobraźnia obdarowuje mnie czymś, czego nie mogę mieć. Powiedziałeś, że mnie nie oddasz. Nikomu. Sen był na tyle realistyczny, że zrozumiałam, że jest fikcją. Stałeś za mną. Pogładziłam delikatnie twoją twarz, czując Twój zarost. Jeszcze nigdy nie przeżyłam, czegoś równie niezwykłego w śnie. Kazałam Ci coś przysięgać, obiecywać. Z trudnością udało mi się Ciebie do tego namówić. Następnie urwany film, czarna dziura. I Ty. Wychodzący przez drzwi. Mówiący, że nic nie będzie tak jak dawniej. Nie mogę uwierzyć, że moja podświadomość zna mnie tak dokładnie. Sny uświadamiają tak wiele. Mogę się wyrzekać przed samą sobą, że Cię nie potrzebuję, jednak i tak znajdzie się coś co mi wkrótce uświadomi, że nie mogę bez Ciebie żyć .
|
|
|
szłam przez park. czułam promienie słońca delikatnie, ogrzewające moją twarz. właśnie wtedy zobaczyłam dwójkę starszych ludzi, siedzących na jednej z ławek. przystanęłam. nie mogłam się napatrzeć. siedzieli obok siebie. mężczyzna obejmował kobietę, całując ją skromnie w czoło. oboje nucili jakąś starą piosenkę. mrużyli oczy przed słońcem, uśmiechając się do siebie nawzajem. coś niezwykle przepięknego. byli ze sobą, pomimo wieku. pomimo, że zdawali sobie sprawę, jak nie wiele zostało im życia, postanowili poświęcić je sobie nawzajem. wzajemne uczucie, wręcz od nich promieniowało, przyćmiewając słońce. w oku zakręciła mi się łezka. odchodząc postanowiłam, że za te parędziesiąt lat, też siądę na tej ławce. też z osobą która będzie przytulać mnie w ten sam nienaganny sposób. i będę równie szczęśliwa.
|
|
|
Bo to słowa, potrafią sprawić, największy ból. Nie tylko fizyczny.
|
|
|
wiesz.? spotkałam się z nim dzisiaj. byłam jakaś taka roztrzepana, a on jakby nigdy nic delikatnie mnie przytulił i pocałował w policzek. nagle zniknął... nie ma go do tej pory. może w następnym śnie zobaczę go na nowo.
|
|
|
Otwórz, mój pamiętnik. na pierwszych stronach, zobaczysz, swoje imię, pisane miliony razy oraz, tysiące, serduszek. na kolejnych stronach, nie zobaczysz, nic. są mokre, od łez. nie byłam, w stanie nic, napisać, płakałam, rzewnymi łzami, nad tymi stronami. na kolejnych stronach, zobaczysz, krew. samookaleczenie, było, dla mnie ukojeniem, w trudnych chwilach, gdy mnie zostawiłeś. na kolejnych kartkach, znów, jest twoje imię, w milionach, linijkach, ale nie ma już przy nich, serduszek, są tylko wyzwiska. kolejne, strony, są trochę upalone. raz, spadł, mi papieros, podczas, rozmyślania, jakim, jestem sukinsynem. i ostatnia strona. zobaczysz, na niej, mój list pożegnalny, i słowo 'wspomnienia', pisane, drukowanymi literami. na końcu, napisałam, jak bardzo Cię kocham. wręczyłam, Ci ten pamiętnik, z nadzieją, że sumienie, nie da Ci żyć. że nie będziesz, się dławić, wyrzutami, aż do końca. że docenisz, to jak wiele znaczyłam, zanim nacisnęłam, spust, pistoletu.
|
|
|
Zabieram, koc, kubek kakao i idę się schować, przed światem. Tutaj wszystko jest zbyt brudne i zbyt złe .
|
|
|
|