Siedzę wieczorami i czuje pustkę. Gardło zaczyna mnie cisnąć próbuje powstrzymać płacz ale to na nic. Łzy zaczynają lecieć ciurkiem po moich policzkach. Przegrałam bitwę z Życiem.
Może i nie mam ciała super modelki i nie mieszkam w wielkiej willi, także nie mam ciuchów z najdroższych sklepów, przyjaciół mi też braknie ale mam wielkie serce które kolorowo patrzy na świat.
Codzienność mnie wykańcza. Wstaje rano szykuje się do szkoły, wracam z niej, potem przegryzę coś i na komputer. To jest samotność. Brak odskoczni od tej cholernej monotonii .