|
kinia10107.moblo.pl
może jeszcze nie dzisiejszej nocy nie za tydzień nie za trzy miesiące ale kiedyś na pewno. z czasem wszystko się uspokoi. rany pokryją się delikatną blizną której n
|
|
|
może jeszcze nie dzisiejszej nocy, nie za tydzień, nie za trzy miesiące, ale kiedyś na pewno. z czasem wszystko się uspokoi. rany pokryją się delikatną blizną, której nie zdołam rozdrapać. niekiedy dotknę jej tylko i przypomnę sobie. w głowie stanie mi obraz Jej uśmiechu, magicznego spojrzenia. w końcu całe moje życie wróci do normy. podświadomość skończy poddawać mi chore pomysły, serce przestanie rozpaczać, a ja oduczę się kochać. wystarczy poczekać. uda się. na pewno się uda.
|
|
|
Może ja jestem inna. Może potrzebuję czasami tego jebanego "co teraz czujesz?" czy choćby "wygadaj się, będzie Ci lepiej". Może oczekuję tego od Ciebie. Może nie umiem nikomu innemu tego powiedzieć. Może to właśnie Tobie ufam najbardziej. Może to właśnie Ty tego nie dostrzegasz.
|
|
|
kiedyś tak bardzo pragnęłam, byś była przy mnie. wypiła ze mną ulubioną herbatę i pogadała o pogodzie. powspominała dobre stare czasy. uśmiała ze mną do łez. i choc na chwilę pomogła zapomniec o teraźniejszości, lecz ciebie nie było. za każdym razem, gdy się starałam, dostawałam kosza.
|
|
|
i w sumie mogę przyznać, że kocham ten stan, kiedy na korytarzu szkolnym, spoglądasz na mnie, a moim jedynym problemem jest to czy dobrze wyglądam.
|
|
|
codzienne zadawanie sobie bólu staje się przyjemnością, krew na nadgarstkach a w oczach łzy, wspomnienia tamtych chwil nie pozwalają optymistycznie spojrzeć na własne życie. bierzesz kolejny buch, trzymając w sobie dym czujesz jakby płuca tak powoli kurczyły się, zabierając przy tym możliwość na oddech a wywołując coraz silniejszy ból.
|
|
|
- dlaczego myślisz ze go kocham? - zapytałam. - widzę to w twoich oczach, nie potrafisz się na jego widok nie uśmiechać, gdy słyszysz jego imię przygryzasz delikatnie wargi, i gdy patrzysz w jego stronę to oczy świecą Ci jak gwiazdy. - to jeszcze nic nie znaczy. - zaprzeczyłam. - znam Cię zbyt dobrze żeby od tak dać się oszukać. - słusznie zauważyła. - przejdziemy przez to razem, Mała. - powiedziała i przytuliła mnie mocno do siebie.
|
|
|
odległość traci na znaczeniu gdy przez Twoje ciało przechodzi fala ciepła na samą myśl, że ktoś czeka na Ciebie z tęsknotą w oczach, bo tylko Ty wypełniasz jego pustkę dnia.
|
|
|
a fakt, że ta fałszywa szmata pełza gdzieś tam, rozkurwia mnie. i szczerze? brzydzi mnie myśl, że kiedykolwiek mogłam nazwać ją przyjaciółką.
|
|
|
to normalne, że ludzie starają się każdemu przylepić etykietkę. robią to ze strachu. boją się Ciebie, bo nie potrafią Cię zdefiniować.
|
|
|
wiadomo że będzie mówiła ze jest szczęśliwa i zrobi ten fałszywy uśmiech, ale zobacz głęboko w jej oczy; skrzywdziłeś ją.
|
|
|
popatrzył prosto w jej niebieskie oczy. widział tusz na rzęsach, pomalowane na niebiesko powieki i jej oczy, w których nie mógł rozszyfrować czy jest szczęśliwa, czy smutna, uczciwa czy fałszywa. nie miał pojęcia, co w nich się czai. widział przebłysk dzieciństwa pomieszanego z dorosłością, widział mądrość, ale i głupotę, widział namiętność z chłodem, widział miłość przeplataną nienawiścią, widział słabość i siłę. próbował dowiedzieć się co kryje się w jej spojrzeniu, czym zaskoczy go teraz i jak ona to robi, że czasem patrząc na niego kusi, czasem karci, a czasem nawet nienawidzi. jednak im więcej chciał się dowiedzieć tym mniej rozumiał. z czasem na jego twarzy zaczęła się malować bezradność. ona zauważając to i jakby odgadując jego myśli uśmiechnęła się, popatrzyła z troską, dotknęła dłonią jego policzka i powiedziała tylko tych kilka słów "nigdy mnie nie okłamuj, kochanie".
|
|
|
A tak między nami, to... to co oni zawinili, że są tacy, jacy są? Widzi pani, ja noszę śmierć na plecach. Noszę jak dziecko na barana. Cały czas czuje na plecach jej lodowaty ciężar. To mnie bardzo zmieniło. Teraz inaczej patrzę na ludzi i życie. Nie, nie, proszę nie zwracać uwagi. To minie. Nie, nie chcę. Proszę mnie zostawić.
|
|
|
|