|
kinia10107.moblo.pl
kiedyś się zobaczymy prawda? uśmiechniesz się do mnie no nie? nie będziemy mieć przed sobą już tajemnic też tak chcesz? może weźmiemy zaadoptujemy małego pieska z ła
|
|
|
kiedyś się zobaczymy, prawda? uśmiechniesz się do mnie, no nie? nie będziemy mieć przed sobą już tajemnic, też tak chcesz? może weźmiemy zaadoptujemy małego pieska z łatką w kształcie serca na głowie, zgoda? staniemy przed drzwiami moich rodziców i się im sam przedstawisz, zrobisz to? a wiesz co wtedy im powiesz? tylko tyle, że z Tobą będę bezpieczna. wystarczy.
|
|
|
- zmienię swoje życie. - wyszeptałam. tata zaczął milczeć. - tato no. - dodałam. - słucham? co chcesz zrobić? - spytał. - zmienić życie. - uśmiechnęłam się. - ale, że jak? - dopytywał. - zacznę się uczyć, przefarbuję grzywkę, zapomnę o chłopakach, zacznę dbać o przyjaciół, pogodzę się z wrogami, nikogo nigdy już nie pobije, ani nie podrapię, na twarzy będę miała ciągle banana, nigdy nie zobaczysz łez. - zaczęłam wymieniać. - boję się tej zmiany. - uprzedził. - no to słuchaj dalej. codziennie będę wracała do domu, a pierwsze co zrobię. wezmę do łóżka książki i zacznę kuć. - wyjąkałam. - muszę pogadać z mamą. - zaniemówił. - przecież nie będę ćpać, ani się ciąć. moje życie będzie piękne, a żaden typ nie zmieni tego z dnia na dzień. - syknęłam. - rób co chcesz. - brakowało mu słów. uznałam temat za zakończony. później zobaczył mnie zakochaną w książkach po uszy z dziwnym kolorem grzywki. - zwariowałaś? - wybuchnął. - zrobiłam to co chciałam. - odparłam. więcej się do mnie nie odezwał.
|
|
|
a jak usłyszał, że nigdzie z nim nie wyjdę. przypełzał do mnie i zapytał, co mi się dzieje. nie miałam ochoty z nim gadać, a na szczerą rozmowę nie wystarczyło moich sił. siedzieliśmy tak ponad dwie godziny w samym milczeniu. wszystko musiał przerwać telefon od mojego brata z informacją, że mnie jak najszybciej potrzebuje. bez zastanowienia wybiegłam, zakładając bluzę i trampki, zapomniałam się z nim pożegnać. zaczął za mną podążać szybkim krokiem. w myślach miałam płacz brata, a w dodatku nie wiedziałam, co się takiego stało. - nie kochasz mnie. - usłyszałam głos swojego chłopaka za plecami. - dlaczego tak uważasz? - zaczęliśmy wymieniać się zdaniami. - bardziej Ci na nim zależy. - krzyknął. -no chyba nie? - złapałam go za rękę i pociągnęłam przed siebie. doszliśmy na miejsce, zobaczyłam brata z wielkim uśmiechem. wyrwałam mu z ręki prochy. - siostra, ale jestem pierdolnięty. - szlochał. miałam ochotę mu przywalić w twarz, miał przecież już nie brać.
|
|
|
i nie masz prawa spojrzeć w inne oczy. złapać innej dłoni. dotknąć innego ciała. zasmakować innych ust. szczypać innych policzków. klepać w inny tyłek. gapić się w inny dekolt. szeptać do innego ucha. kochać innej. nigdy, przenigdy.
|
|
|
tak, zakochałam się i co z tego? co kurwa mam z tego? przepłakane noce, Jego w snach, myślach, tęsknotę. nic więcej.
|
|
|
Założę się, że Twoi rodzice by mnie polubili, przecież potrafię być miła. Twoi znajomi zapewne nie mieliby nic przeciwko, gdybyś zabrał mnie ze sobą, kiedy umawiasz się z nimi na piwo. Nie odmówiłabym oglądania meczu z Twoimi kumplami w piątkowy wieczór, darłabym się i przeklinała razem z wami. Zakładałabym szpilki i krótkie sukienki, byś nigdy nie wstydził się powiedzieć przy znajomych "to moja dziewczyna". Starałabym się być idealna, naprawdę, tylko daj mi szansę.
|
|
|
nie pomagasz mi. ciągłe kłótnie, i rzucanie się o byle co. ciągłe fochy, i 'nie chce mi się z Tobą gadać' co wieczór, zamiast 'dobranoc,śpij dobrze'. nie masz pojęcia co jest w mojej głowie. nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo tracisz mnie z każdym słowem. rozumiesz? pierwszy raz w życiu chcę odejść. odejść, tak do końca, na prawdę.
|
|
|
mam pierdolony burdel w głowie. nie mogę znieść siebie, patrząc w lustro. jakim prawem spojrzałam na kogoś innego? jakim sposobem tak - niby zwykły chłopak - namieszał mi w tym pieprzonym łbie. przecież ja tego nie chcę. przecież jestem szczęśliwa w związku, podobno. przecież ja kocham tylko Jego.
|
|
|
Nie ogarniam ludzi, którzy komentują jakichś wykonawców, nie znając ich twórczości. Nie ogarniam ludzi, którzy non stop jadą po Bieberze. Tych, którzy mówią, że rap jest chory, że nie ma sensu. Może nie lubią tej muzyki. Może Bieber ma dla nich dziwny głos. Może rap dla nich jest głupi. Może metal jest tępy, bo nie znoszą darcia mordy przez całą piosenkę. Lecz dla niektórych ta muzyka może być tak cholernie ważna. Może być częścią ich życia.
|
|
|
w pamięci zapisane te najlepsze momenty z przeszłości, on po raz kolejny grając główną rolę, delikatnie uśmiecha się w snach, i znów spojrzeniem rozdrapuje każdą z blizn. pomimo tak wiarygodnego szczęścia wypisanego na twarzy, wciąż ciągły ból, który z oczu potrafił wyczytać tylko on.
|
|
|
Jeszcze kilkanaście dni i pożegnamy ten koszmarny rok, będziemy oczekiwać następnego, zastanawiając się co nam przyniesie. Ile rozczarowań, trosk, uśmiechu, łez, zawodów, niespodzianek, alkoholu wlanego wewnątrz nas, wpuszczonego dymu nikotynowego w płuca, ile szczęścia, a ile smutku. [dzekson]
|
|
|
Upadłam nisko. Tak bardzo nisko, by pierwsza wyciągnąć do niego dłoń chcąc naprawić to co on spierdolił. Próbowałam, chciałam i z wszystkich sił walczyłam o to, żeby było lepiej. Nie zrobił nic, nie chwycił jej. Nie chciał nic naprawiać. Wolał zostawić to jak jest nie zważając na to jak ogromny ból zadaje mi swoim milczeniem. Bez wytłumaczenia, bez żadnego pierdolonego przepraszam.. zostawił i odszedł.
|
|
|
|