|
kinia10107.moblo.pl
Patrzę na siebie z perspektywy czterech miesięcy wstecz i zdaje mi się że to wszystko działo się lata temu że przez ten czas dostałam pierwszych zmarszczek przeszł
|
|
|
Patrzę na siebie z perspektywy czterech miesięcy wstecz i zdaje mi się, że to wszystko działo się lata temu, że przez ten czas dostałam pierwszych zmarszczek, przeszłam menopauzę i zaczęłam mieć problemy z kręgosłupem, patrzę na siebie i nie potrafię wytłumaczyć co sprawia, że z każdym dniem codzienność przytłacza mnie coraz bardziej.
|
|
|
Co z tego, że wokół mnie rozłożone są papierosy, żyletki, tabaki, rurka, trochę tabletek, jakieś stare wino, igły i telefon. ja siedzę sobie w kręgu ubrana jedynie w o wiele za dużą bluzkę i czekam na cud. Plamie dywan własną krwią, koje ból winem, spalam stres papierosem, tabaką poprawiam humor, igłą wbijam się w żyły, a telefon leży i leży, jak martwy. Mam duże przeczucie, że już nie ożyje, nie dasz mu tego tchnienia.
|
|
|
przepraszam , że czasem unikam odpowiedzenia ci ' cześć '. że nie patrzę ci prosto w oczy , gdy z tobą rozmawiam i wszelkie spotkania omijam szerokim łukiem. ja po prostu nie chcę robić sobie nadziei. nie mam zamiaru leczyć się z ciebie całymi miesiącami, a potem w ciągu kilku minut zmarnować, to wszystko nad czym tak mocno pracowałam.
|
|
|
tak, był czas kiedy uśmiech nie schodził mi z twarzy. gdy leżałam na łóżku, słuchając muzyki i uśmiechając się sama do siebie. gdy wybiegałam na deszcz w samej koszulce śmiejąc się i skacząc po kałużach. gdy nie przesypiałam nocy, bo rzeczywistość była lepsza niż sen. gdy uśmiechałam się do telefonu. tak, byłam wtedy szczęśliwa. tak, wtedy był też On.
|
|
|
wiadomości na dobranoc, przepełnione tysiącami serduszek i buziaków. już wiesz, że nigdy to nie powróci, ale tęsknisz za nim bezgranicznie, uświadamiając sobie, że znów nie będziesz mogła spać w nocy, myśląc o facecie, który na zabój kocha inną.
|
|
|
spojrzałam w lustro i sie przestraszyłam.. zobaczyłam zagubioną dziewczynę w dresie ze załzawionymi oczami, zakatarzonym nosem.. przyglądałam jej się intensywniej i zobaczyłam nawet, że wyglądała na rozzłoszczoną swoją bezsilnością.. ale jak miała byś silna skoro nikt jej nie wspierał.. nikt nie podnosił na duchu.. nikt jej nie chwalił.. zrobiło mi się jej szkoda, gdy zobaczyłam, że mimo tego wszystkiego wymusza uśmiech, by nie poczuć ze strony bliskich udawanej litości...
|
|
|
chciałabym aby wiedział, że każdego dnia tęsknie tylko za nim, tak silnie, ukrywając pod wymuszonym uśmiechem cały ten cholerny ból, który tak naprawdę za każdym razem przygniata na glebę. żeby wiedział, jak bardzo brakuje mi jego głosu, uśmiechu, każdego z gestów i słów, żeby w końcu uwierzył w to co czuję, uświadomił sobie, że dla mnie jest wszystkim, jest jak tlen, bez którego istnienie nie miałoby sensu.
|
|
|
Nie mamo. To nie jest coś o czym mogę tak po prostu zapomnieć, wymazać z pamięci i pójść naprzód. Tak, wiem, że mam szesnaście lat. Ale zrozum, nie jestem już tym dzieckiem, które biega ze swoim różowym misiem... Nie zaraz, ja nigdy nie miałam różowych misiów... Mamo, spróbuj sobie to wyobrazić. Kiedy go nie widzę, czuję jak wszystko we mnie szaleje. Jakby miliard motyli przeleciało przez całe moje ciało. Uwielbiałam z nim rozmawiać. O wszystkim, nawet o tym, jakiego batona ostatnio zjedliśmy. Przy nim czułam się bezpieczna, wystarczyła tylko jego obecność. Przy nim byłam szczęśliwa. Wiesz mamo, gdy przy jakiejś osobie jest się tak bardzo szczęśliwym, a potem się to straci, to nie da się o tym tak po prostu zapomnieć. Kocham go, mamo. Kocham go tak cholernie mocno, że oddałabym za niego wszystko, mimo tego, że mam przecież tylko szesnaście lat.
|
|
|
Wiadomo, że nie zawsze wszystko było mi na rękę. Często by coś osiągnąć musiałam przejść przez męke.
|
|
|
nie wiem, co ja jeszcze robię na moblo. powinnam siedzieć z fizyką w łóżku i patrzeć prosto w oczy, każdej dynamice Newtona. a nie zastanawiać się, czy tak naprawdę, zrobiłam to, co powinnam. nie zapomniałam jeszcze o nim, a zaczęłam myśleć o innym. może i nie ma, tak kręcących każdą niebieskich oczów, ale ma zieleń, którą chcę nosić w sercu. rozmawiałam z nim, setki godzin, a z tamtym zamieniłam kilka słów, ale ciągnie mnie do niego. wyobrażam sobie, jakby wyglądała nasza pierwsza prawdziwa rozmowa, nasz pierwszy wyjątkowy spacer, nasz pierwszy wieczór spędzony na opowiadaniu o sobie. tak naprawdę? nie wiem, co ze mną się dzieje, tak bardzo tęskniłam za nim, iż uczucie zaczęło gasnąć, a ja rozpłynęłam się w marzeniach o prawdziwym szczęściu, o chłopaku z imieniem na P. w końcu odszedł, a wiedział, że przez to kiedyś całkowicie mnie straci.
|
|
|
wieczorem wzięłam do ręki swój 'stary' pamiętnik. na pierwszej stronie był napis 'don't make a vilage' zaczęłam się śmiać, jaka to ja kiedyś byłam głupia. wędrowałam z kartki na kartkę ujrzałam dawne 'wypociny' jednak długo ich nie czytałam. na całej trzynastej stronie przeczytałam. 'bo bez Ciebie wszystko jest głupie' wspomnienia zaczęły wracać. na kolejnych widniały 'przyjaciela ma się jednego - misia' nie mogłam uwierzyć, że to tak wszystko się szybko zmieniło. 'strata mojej bff' chyba najbardziej mnie bolała, ale po tym wszystkim wróciłyśmy do naszej 'przyjaźni' jednak nie na długo. '05-02 - 14.07' nawet o nim tam pisałam. zakochanie w 'najlepszym' kumplu, pierwsze wagary z 'wielkim hallo' nowa przyjaźń i opisany każdy dzień ze szczegółami, do dnia w którym. 'zaczynam wszystko od nowa' szczerze? nie żałuję tamtych chwil, chciałabym jeszcze do nich 'kiedyś' wrócić, ale tylko z ludźmi, których mogę nazwać 'prawdziwymi' przyjaciółmi.
|
|
|
wrąbał się do mojego łóżka, ale ja nie zwróciłam na to uwagi. - chyba miałeś być u dziewczyny? - wybuchłam. - siostra, ale przestań. wstawaj i idziemy na spacer. - zerwał mnie z łóżka. - nigdzie nie idę. - przytrzymałam się poduszki. - pojebało? - rzucił. - nie. - ugryzłam go w rękę. zaczęłam się dusić szlochem, pobiegłam do swojego pokoju. - nie którzy mają wszystko, a.. - zaczęłam szlochać. - a Ty nie masz nic? - odciągnął moje zapłakane dłonie od oczów. - mam, mam. - odparłam. - właśnie. masz zajebistych przyjaciół, ale ich nie doceniasz. masz miłość życia z którą boisz się być, ale też masz wszystko, a każdy chciałby mieć tak zajebistych rodziców, czy wspaniały charakter. naprawdę wiele ludzi, nie wie co to znaczy, być takim lubianym i docenianym, jak Ty. - wkurzył się. po całym domu, rozbiegł się jego krzyk. - kot przygotuj się, jedziemy zaraz na zakupy. - przerwał mu tata. - ja pierdole i Ty chcesz czegoś więcej? masz idealnie. - wyszeptał brat. kocham go, mimo wszystko.
|
|
|
|