 |
kinia10107.moblo.pl
Zaczynam umierać na atak wspomnień który już nie ogrzewa mnie w jesienny wieczór nie wywołuje szerokiego uśmiechu na twarzy nie pomaga gdy świat sypie się w drobny m
|
|
 |
Zaczynam umierać na atak wspomnień, który już nie ogrzewa mnie w jesienny wieczór, nie wywołuje szerokiego uśmiechu na twarzy, nie pomaga, gdy świat sypie się w drobny mak. Teraz już się duszę, jakby odebrano mi coś najcenniejszego w życiu, jakgdyby zniknął tlen, którym był On, dostarczany do moich płuc prosto z serca.
|
|
 |
Pusty pokój, cztery ściany. Ciemność. Jedynie lekkie światło przez szyby okien dobija się do pomieszczenia. Totalna pustka i w samym środku ja. Cisza, pośród której słychać tylko cosekundowe bicie serca. Powietrze ma zapach unoszącej się udręki i nieszczęścia, które rośnie z każdą kolejną chwilą. Oczy pełne łez skierowane są w jeden punkt. Brak jakichkolwiek uczuć, brak jakichkolwiek myśli. Wszystko zaczyna przepełniać się nicością, przenikać w ciemność, która wypełnia moje wnętrze niczym ten pokój. Zaczęłam drętwieć, oczy same zamykały się tworząc mglisty obraz. Wystarczył wyłącznie jeden ruch. Poczułam tylko krwawienie, wcale nie bolało. Moja dusza wędrowała ku górze a pokój pozostał bezludny, zimny i cichy. Nie było już słychać mojego serca. Wszystko umarło.
|
|
 |
Przed nami jeszcze szmat czasu do przeżycia, chociaż oddech już coraz cięższy, coraz wolniejszy, z dnia na dzień trudniejszy.
|
|
 |
Sen przerywają mi wspomnienia, najpiękniejsza rzecz, która mi pozostała, wyniszczająca każdą cząstkę mnie od środka. Dusza krwawi, serce się dusi, tak umieram co noc.
|
|
 |
Dziś jest jeden z tych pieprzonych, sentymentalnych dni. O szyby odbijają się wielkie krople deszczu, w tle leci dobijająca piosenka, a ja patrzę w białe niebo i ogarnia mnie dziwny, wewnętrzny smutek. Wiem, że gdzieś tam teraz są i być może obserwują mnie z góry. To niby ten sam świat, chociaż wszystko jest zupełnie inne. Dzieli nas tylko przestrzeń między niebem a ziemią. Jakaś cholerna granica. Czas i Bóg. Święto wspominania zmarłych nie jest żadnym szczególnym dniem. Pamiętam o nich codziennie. Ale dziś, spędzając dzień z rodziną poczułam ogromną pustkę, zabrakło ich tutaj, mieli być z nami a zamiast tego zapalamy im znicz na grobie. A teraz, gdy patrzę w niebo czuję, że muszę pozałatwiać jeszcze kilka spraw zanim też się tam znajdę. Najpierw muszę nauczyć się żyć, by umieć umrzeć. Myślę o ludziach i śmierci, o przyjaźni i miłości, wspominam, budzę w sercu uczucia. Naprawdę dziwny, sentymentalny dzień.
|
|
 |
Nigdy nie chciałabym przeżywać tego, nie chcę już tracić gruntu pod stopami i nie chcę tracić znów tego co tak dlugo budowałam.
|
|
 |
I codzień siadam tutaj zupełnie sama nie czując nic, żadnego bicia serca kroków za plecami i uścisków dłoni. Nie ma go już przy mnie, albo jest gdzieś i patrzy z daleka lecz tak jak ja boi się podejść i porozmawiać może nie ma tyle odwagi, albo po prostu już tego nie chcę. Nie straciłam do niego zaufania nie miałam nawet chwili zwątpienia, może i zawiodłam się parę razy na nim ale nigdy nie chciałam go zostawić gdy było źle, zawsze starałam się być przy nim gdy potrzebował tak po prostu z kimś pobyć nie musiałam nic mówić wiedziałam że cholernie źle jest u niego. Byliśmy dla siebie wszystkim, potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim nie mieliśmy nic do ukrycia a teraz? cholernie mi go brakuje każda cząstka mnie tak bardzo tęskni i nie wiem czy jeszcze uda nam się odnaleźć nasze serca ale wierzę że ta przyjaźń narodzi się znów, jak za tamtych dzięciecych lat.
|
|
 |
Tak znów płaczę zalewam się kroplami łez ale nie martw się jestem szczęśliwa, uśmiecham się mimo tego wszystkiego. Jestem sobą i zawsze chciałam być tutaj i czuć się tak wyjątkowo.
|
|
 |
Czasem życie się sypie i nie możesz nic poradzić, kiedy wszystko co kochałeś nagle zaczyna cię ranić.
|
|
 |
zaprosił ją na imprezę , zjawiła się punktualnie . cały wieczór nie zwracał na nią uwagi , siedział z kumplami opowiadając o byłych dziewczynach . - pamiętasz w ogóle, że masz dziewczynę? - zapytała podchodząc do nich. spojrzał na nią rozbawianym wzrokiem . - naprawdę myślisz , że mi na Tobie zależy? przepatrz na oczy dziewczyno . - zaśmiał się głośno . uderzyła go w twarz i powstrzymując łzy wyszła . pobiegł za nią , złapał ją za rękę i odwrócił przodem do siebie . - jeśli myślisz , że to Ci się upiecze to się grubo mylisz . - syknął zaciskając jej dłońmi policzki . wyrwała się z jego uścisku . pchnął ją mocno aż upadła na chodnik , odbiegł a ona zapłakana została nie dowierzając , że mężczyzna 'jej życia' okazał się takim skurwysynem .
|
|
 |
Jej oczy były przepełnione niemą prośbą o pomoc. Nikt nie potrafił zrozumieć krzyku jej źrenic.
|
|
 |
nie jest dobrze, i nie będzie dobrze już raczej. co z tego, kogo to obchodzi, że płaczę. co z tego, nie ma szczęścia, jest zamęt.
|
|
|
|