dzisiaj znowu plułeś krwią. nie widzisz, do cholery, że to cię zabija? wyniszcza. umierasz na moich oczach. a ja nic na to nie poradzę - to był twój wybór. pierdolone papierosy. rano obiecałeś, że już ani jednego. to już trzy lata, dzień w dzień. dzwoniąc wieczorem mówisz skruszony, że to tylko jeden, że juz ostatni. nie mówiąc nic rozłączam się. pamiętaj - to był twój wybór.
|