|
` siemasz co tam? usiądź tutaj przy mnie . zabija twój wzrok , a wyglądasz tak niewinnie . | TPS .
|
|
|
` w kurwę kredytów mam nadal w twoim sercu . | Chada .
|
|
|
` nie ma się co wykłócać , nie łatwo jest wybaczyć , gdy ranne są uczucia . | Chada .
|
|
|
` życie to hazard - zrozumiesz jak przejebiesz . | Chada .
|
|
|
` wiem o wielu błędach i żałuje dziś mocno , że życie to nie Word i nie podkreśla na bierząco ich. | HuczuHucz .
|
|
|
` tylko nie krzycz , bo to nie miejsce na krzyk . nie ma lepszych niż Ty i nie masz więcej niż nic . Teraz zostały te wspomnienia i łzy i trzeba żyć kurwa . | HuczuHucz .
|
|
|
[cz.3]
On jej to oddał wtedy gdy miał skończyć z tym chciała sprawdzić czy ten proszek coś zmieni. Czy warty był niewoli której on doświadczał w celi? Dnia kiedy wychodził nikt nie czekał pod więzieniem jadąc na osiedle do niej widział że coś tam się dzieje - karetka. Los mu wystawił przedstawienie, jeszcze nie wiedział ze to ona zagrała w tej scenie. Dusił domofon któryś raz, nie odbierała telefonu,
szybciej mijał czas a w nim strach znowu. Krew zaczęła tętnić szybciej, a tym czasem ambulans wyłączył sygnał, bo nie spieszył się już nigdzie. To była śmierć jakich pełno, historia jakich mało teraz Ty już znasz tą jedną, na pewno. co ci to dało? Nic. A powinno. Postaw się na jego miejscu poczuj to pierdoloną bezsilność. | HuczuHucz .
|
|
|
[cz.2]
Bantit queen, w ich głowach było co raz więcej pytań, w tym że ona to królowa, a on raczej to bandyta.
Spytał kogo to obchodzi, „mnie” odpowiedziała ona, poczuł wtedy jak się rodzi w nim odpowiedzialna strona. Miał już dość, nie dilując, tak przeczekał całe lato na jesieni za to czekał już na niego prokurator. Suma strachu to dla niego były grzechy dodać cele, dostał tyle paragrafów że starczyło by na czterech. Skumał błąd, ale teraz sąd to cenzor jego marzeń, zatrzymał mu czas, tak jak mrok na słonecznym zegarze. Gdy ostatni raz ją widział to czas pędził tak bez przeszkód i zostawił mu tęsknotę na krawędzi tego zmierzchu. Długi rok siedział w celi, bo pchał proch, skumał błąd
kruszył szkło, teraz przez to szkło, dotyka jej rąk.
Choć krył łzy, pisał wciąż do niej listy z więzienia, że dla takich jak my nasz dom jest tam gdzie nas nie ma .To już ostatni płacz, wyjście miało nadać sens wyjęła z szafy płaszcz ubrany wtedy kiedy padł deszcz.
|
|
|
[cz.1]
Majowy letarg, wieczór dziś u koleżanki. Czuł się jak geodeta, bo miał przyjść dzielić działki. Feta. Wsypał szybko w dilerki w pośpiechu, czyste grudki tysiąc krystalizowanych grzechów. Dwadzieścia lat, z czego jedna piąta już w tej branży. Czuł się jak kat robiąc w prochach znowu tranzyt zła, ale zrobił dla tej domówki wyjątek, nie dosypał szkła niech śluzówki czekają na piątek. Wyszedł przed blok by spalić sobie szluga noc jeszcze długa ten wieczór ciągnie się jak nugat naprzeciw nieznajome piły tatrę , a obok nich hałas na moment, uderzyły kapsle o chodnik. Co z nim? Jedna z nich zauroczyła go klasą, bo jedyne co tam wtedy otwierała to parasol. Deszcz to jedyny był flirt między ich wzrokiem,
nie chciała wejść, lecz flirt nie zostawił jej pod blokiem. Godzina dwunasta zastała ich na kanapie
w centrum miasta w warszawie, tak rozmawiali o rapie. Czuł jej dłonie, budząc się tak koło niej nazajutrz poczuł chwilę się jak gdyby był po tamtej stronie raju.
|
|
|
` przecież do perfekcji nauczyliśmy się siebie ranić . | HuczuHucz .
|
|
|
` nie wierzysz bo to bzdura , albo wierzysz , bo się boisz . | HuczuHucz .
|
|
|
` kocham je , nie rzucę nigdy Ty też nie . | HuczuHucz .
|
|
|
|