 |
Zapłakane deszczem drzewa cuda wykrzykują,
liściastą koroną myśli moje chronią, przed ich rozproszeniem.
|
|
 |
Od świata odcięty, gwoździem przybity do drzewa truchleję samotnie,
przed błyskawicą się skradam, nocy ofiarę składam, ciałem emanuję.
|
|
 |
Zaschnięta krew na Twojej twarzy słodko smakuje, gdy
chłodny deszcz zmywa ze mnie barwy.
|
|
 |
Leżę nago na pościeli, która zapach Twój wchłonęła,
dymem z papierosa wnętrze truję i myśli zastygłe rozbudzam,
bezwstydność przez okno wypuszczam, szeleszczę.
|
|
 |
Nie budź mnie, niech sen tuli me sny cudowne.
|
|
 |
Przygniatasz mnie swym zimnem.
|
|
 |
Tłucze się do okien deszcz,
niesforny deszcz obraz rozmywa,
nie widzę Cię, nie ma Cię tu,
j e s t e ś.
|
|
 |
Dymem koi zmysły rozszarpane.
|
|
 |
Tańczyła z dłońmi uniesionymi nad głową,
gdy wiatr rozwiewał jej miłość.
|
|
 |
Choruję. Choruję na smutek
i duszę pruję.
Umieram i się rozbieram.
|
|
|
|