|
gorzkamalinka.moblo.pl
Ja i Ty On i Ona My Wy Oni. :
|
|
|
Ja i Ty, On i Ona, My, Wy, Oni. :*
|
|
|
bo ja tak kocham Cię, kocham Cię ;*
|
|
|
jesteś moją nocą, moim dniem, tyyylko moim życiem, moim snem!
|
|
|
ciąg dalszy . Ale mimo wszystko, tylko stali, tak cholernie milczący, napawając się swoją obecnością. Tylko tym.. A potem znów została sama..
|
|
|
Była dla niego jak powietrze.. Czuł, że jej potrzebuje. Oprócz tego czuł jednak jeszcze, że nie może jej mieć. Nie był bezpiecznym człowiekiem. Bał się o nią. Teraz, stali naprzeciw siebie. Ona nie wierzyła. Chciała tyle powiedzieć, ale bała się, że kiedy się odezwie, On zniknie jak bańka. To było takie nieziemskie. To, że TU BYŁ. A on był. Oddychał płytko, chociaż czuł, że za chwilę zachłyśnie się z nadmiaru powietrza. Z nadmiaru jego własnego prywatnego powietrza, bez którego tak długo uczył się żyć. Cisza.. Ona wiedziała. Wiedziała, że to się skończy. Nie wiedziała kiedy, ale była tego pewna. Wiedziała, że za chwilę znowu ją zostawi, odejdzie i nie będzie go w jej życiu bardzo długo. O ile kiedykolwiek się pojawi. Serce mu pękało, nie wiedział co robić, by ją mieć. W ich głowach i wszystkich częściach ich ciał, panował chaos, tak wielki, jakiego żadne z nich jeszcze nie znało. Wszystkie organy rzucały się ordynarnie, ograniczane tylko oprzez te skamieniałe ciała.
|
|
|
poprowadzisz mnie w krainę miłości i źródłem się staniesz mojej radości,
z Tobą się budzić, w Tobie oddychać, Tobą się poić i w Tobie zasypiać'
|
|
|
gdybyś był, a nie bywał
raz na jakiś czas..
byłabym wreszcie "czyjaś"
nie "bezpańska" - aż tak..
|
|
|
chyba chce stąd uciec, tak będzie lepiej, chyba nawet najlepiej i dla mnie i dla Ciebie, przecież piąty lipiec zbliża się wielkimi krokami..
|
|
|
kiedyś stanę tak pod Twoimi drzwiami w białej koszulce, całej przemokniętej od letniego deszczu, z rozmazanym makijażem i zapłakanymi oczami i nie czekając aż otworzysz w końcu wykrzyczę jak cholernie mi Ciebie brakuje.
|
|
|
przypominasz sobie o moim istnieniu dopiero, gdy czegoś potrzebujesz. a ja nie potrafię Ci odmówić. masz nade mną tą paranoiczną władzę przed którą nie jestem w stanie się obronić. wolę, żebyś był przy mnie od przypadku, kiedy jestem Ci potrzebna. niż żebyś nie był wcale.. ale przestanę obsesyjnie o Tobie myśleć wraz z każdym oddechem. nie będę wspominać Twojego spojrzenia podczas siedzenia na parapecie. koniec z planowaniem wspólnego życia z Tobą, podczas picia kakao. nie będę biec jak oszalała do telefonu, kiedy usłyszę jego dźwięk z nadzieją, że to Ty. przestanę wypisywać Twoje imię w każdym możliwym zeszycie. i nareszcie sobie uświadomię, że jesteś szczęśliwy.
|
|
|
wspaniale jest odbierać telefony o trzeciej w nocy
usłyszeć Twój zaspany głos po drugiej stronie słuchawki 'nie martw się, wszystko jest dobrze' = bezcenne
|
|
|
powietrze jakieś takie cięższe..
|
|
|
|