Stoimy na placu szkolnym do mojego chłopaka podchodzi kolega który jest zabujany we mnie. zaczeli
rozmawiać. jak zawsze o mnie. w pewnym momęcie pada słowo ,,solówa '' . wystraszonym zwzrokiem patrze na oby dwóch. nie mogłam w to uwierzyć. on się zgodził. stałam ze łzami w oczach, nie wiedziałam co mam robić.Odciągłam mojego chłopaka i zaczełam mu mówić żeby się nie był, potem podeszłam do kolegi, chociarz on nie był już moim kolegom i zaczełam się na niego wydzierać. dostałam w twarz i wtedy się zaczeło. Koledzy mojego chłopaka pomogli mu. stałam i płakałam. a kiedy krzyknełam dosyć przestali. Podszedł do mnie dotknoł mojego czerwonego policzka, pocałował w czoło i poszliśmy.
|