|
endorfine.moblo.pl
Kiedyś zrobię to wszystko tak jak należy skończę szkołę bez oszukiwania będę rozmawiać z rodzicami bez krzyków będę wiedzieć kiedy przystopować i wrócić z melanżu do d
|
|
|
Kiedyś zrobię to wszystko tak jak należy, skończę szkołę bez oszukiwania, będę rozmawiać z rodzicami bez krzyków, będę wiedzieć kiedy przystopować i wrócić z melanżu do domu, będę sprzątać naprawdę zamiast upychać rzeczy z podłogi do szafy lub pod łóżko, będę się zachowywać jak należy, stworzę związek który nie będzie opierał się na kłamstwie, nie będę zdradzała i już nigdy nie skłamię, że kocham, tak, kiedyś tak będzie, ale nic z tych rzeczy dopóki On nie wróci.
|
|
|
Dziś zdradzę albo Ciebie albo siebie samą, dziś będzie koniec.
|
|
|
Opowiem Ci historię o pewnej dziewczynce, która przyszła na świat całkiem nieproszona, jedynie po to, by za kilkanaście lat mieć chęć z niego odejść. Opowiem Ci o jej marzeniach, o normalnej rodzinie, której nigdy nie miała, o prawdziwej miłości, która uciekała przed nią, jak przed diabłem i o smutku, który towarzyszył jej w każdej sekundzie tego chorego istnienia. Opowiem Ci o tym, czego się bała i w czym pokładała nadzieje. Opowiem Ci, dlaczego już jej tu nie ma. Posłuchasz? Czy może uciekniesz z obawy, że sumienie nie da Ci spokoju, bo może mogłeś jej pomóc?
|
|
|
Oczy piekły ją od łez, a serce rozrywało się z bólu. 'Nigdy nie waż się już spojrzeć w moją stronę. Nie wymawiaj mojego imienia, ani nawet mnie nie dotykaj. Ja nie istnieję dla Ciebie i Ty przestajesz istnieć dla mnie.' Głos jej się załamał. Odwróciła się na pięcie i skierowała za róg ulicy, ale dogonił ją. 'Ona nic dla mnie nie znaczy!' Krzyknął i spojrzał na nią wkurwiony. 'A ja mam Ci się rzucić z tej okazji w ramiona? Mam się cieszyć?! Okłamywałeś mnie cały czas. Nigdy, nikt mnie tak nie skrzywdził. Nikt...' Powiedziała i wytarła łzy. 'Nie masz pojęcia co czułam. Nie masz pojęcia, jak to wszystko boli.' Dotknęła dłonią miejsca, gdzie było serce. 'Tutaj, tu – głęboko, czuję, jak krew spowalnia bieg, jak uderzenia są coraz cichsze. Jest tak zawsze, gdy pomyślę o Was.' Szepnęła. 'Nie ma żadnych nas, do cholery!' Warknął. Uśmiechnęła się. 'Nie masz pojęcia, jak to jest stracić cały swój świat.' Szepnęła. Później cisza mówiła za nią, a wiatr dogrywał melodię z jej łez.
|
|
|
Siedziałam przed kompem ciesząc się do monitora. Nagle do pokoju wparował brat. 'I tak ma na Ciebie wylane.' Zaśmiał się i klepnął mnie w głowę. 'Jak ja Cię klepnę, to pomylisz walentynki z dniem wszystkich świętych.' Warknęłam i wróciłam do swojego zajęcia. 'Siostra, co ja mam jej kupić? Kwiatki, czy jakiś prezent, czy czekoladki?' Zapytał cicho. Odwróciłam się w jego stronę z oczyma, jak pięciozłotówki. Zaczęłam się zanosić śmiechem. 'Dzięki, kurwa, za taką pomoc.' Wstał, żeby wyjść. 'Nie no, czekaj!' Zawołałam za nim, ale już nie posłuchał. 'No chodź tu, debilu!' Ryknęłam na cały dom. Zobaczyłam jego ryjek wystający zza drzwi. 'Kwiaty, czekoladki, czy prezent?' Ponowił pytanie. 'Kwiatki, czekoladki i prezent.' Rzuciłam stanowczo. 'Zabiję Cię kiedyś, obiecuję.' Łypnął i trzasnął drzwiami. Uwielbiałam, kiedy tak się złościł. Był wtedy całkiem podobny do mnie i na tyle kochany, że po jakiejś godzinie wracał z prośbą o pożyczenie kasy na kwiatki, czekoladki i prezent.
|
|
|
Znasz ten moment, kiedy zamykają się przed Tobą wszystkie drzwi, a na niebie nie ma już odpowiedzi? Znasz ten stan, kiedy tracisz wiarę, oddech i cząstkę siebie? Znasz te chwile, kiedy każda myśl waży ponad tonę? Znasz?! Bo ja doświadczam tego codziennie. I nie pierdol mi, że Ty wiesz co to trudne życie. W białych najurach i bluzie z pumy. Nie pierdol, że wiesz, co znaczą kłótnie z rodzicami. Nie masz jebanego pojęcia, jak to jest dostać po mordzie od ojca i słyszeć płacz matki w pokoju obok. Nie wiesz, jak to jest patrzeć na brata, który zaćpany wraca do domu i nie śpi do czwartej nad ranem, a Ty razem z nim. Nie masz pojęcia, jak to jest wykłócać się z Bogiem o normalne życie, pieczętując to wylaniem kolejnych litrów łez, z pięściami w ustach, żeby nikt nie słyszał, jak bardzo krzyk rozsadza Ci płuca.
|
|
|
siedziała na krawężniku, u boku ruchliwej ulicy, nie bała się tego, że policja dostrzeże co trzyma w prawej dłoni. liczyło się tylko tanie wino, odpalona fajka i On. męska dziwka, facet bez uczuć, który ją zostawił. a przyrzekała sobie, iż nie zakocha się więcej, nie udało się.
|
|
|
zapomnij o grzecznej dziewczynce, w warkoczu, z rumieńcami na policzkach. od dziś będę zimna, włosy rozpuszczę, a co do uśmiechu, oczywiście, że zagości, ale ironiczny, zawsze!
|
|
|
kiedy zostawiłam Cię, na Twoją wyraźną prośbę, kiedy płakałam, chodziłam z podkrążonymi oczyma, kiedy zostawiałam smugi tuszu na rękawie najlepszego przyjaciela, obiecywałam sobie, że nigdy się nie zakocham. za często łamię obietnice, wiesz.
|
|
|
popełniam wiele błędów. trzaskam drzwiami, mdleję, płaczę, samookaleczam się. jestem słabsza niż wydaje się innym. ta wesoła dziewczyna, to tylko maska. w środku kryję wiele trosk życia codziennego, cholernych niedopowiedzeń. nerwowo przygryzam wargi muśnięte czerwoną pomadką, popijam herbatę malinową rozkminiając o przyszłości, która zapowiada się tak okropnie. czasami chciałabym umrzeć, wiesz.
|
|
|
wierzysz, że w dzisiejszych czasach nie ma prawdziwej miłości. twierdzisz, iż niemożliwym jest żyć w zgodzie z byłym. spójrz na mnie. jestem zakochana, w młodszym! mężczyźnie. zaskakujące określenie, prawda. nie kierujmy się pozorami, rzadko, ale bywa tak, że młodsi są dojrzalsi od starszych. ostatnio pogodziłam się z osobą, która kiedyś była dla mnie zajebiście ważna, dziś rozmawiamy normalnie. nierealne? kiedyś łączyło nas coś ważnego, dziś rozwiało się to, więc wybaczyliśmy sobie błędy, było minęło, przecież nic nie zakłóca znajomości. chcesz, by Twoja egzystencja była piękna, napraw wszystko i uśmiechaj się do innych, nagroda czeka tuż za rogiem.
|
|
|
chyba za często przeklinam, jestem kokietką, ktoś na górze obdarował mnie ciętą ripostą, ale tak naprawdę to wrażliwość najbardziej mną kieruje. oczywiście, potrafię być cholernie silna, bo radzę sobie z najmocniejszymi problemami, lecz te zupełnie proste do rozwiązania wykańczają mnie doszczętnie. dostrzegam zbyt wiele rzeczy, nienawidzę rasizmu i egoizmu. facetów traktuję przedmiotowo. palę nałogowo. nie noszę szpilek, tylko trampki. piję drinki, a nie wino. i wiesz co, jestem tu, bo muszę, nie bo chcę.
|
|
|
|