czułam jego oddech na moim karku. to było niemal namacalne, był tak blisko a jednak nie mogłam go mieć. Ta bliskość po raz kolejny wystawiła na próbę moja silną wole która z wielkim trudem pokonała uczucia.
wiem że mnie słyszysz-krzyczałam- zniszczyłeś mnie i moje życie, odebrałeś mi wszystko więc teraz odejdź i już nie wracaj bo wystarczająco mocno mnie zraniłeś.
kawałek szkła przeciął moją brew. krew spływała po mojej twarzy kiedy podnosiłam się na nogi podpierając się jednocześnie o ścianę. "Wynoś się"- krzyknęłam i wypchnęłam go za drzwi. Miałam dosyć poniżania kłamstw i niekontrolowanych zdarzeń. To był definitywny koniec tych tortur zwanych związkiem.