|
dziunius.moblo.pl
Błędy – wszyscy je popełniamy. Zazwyczaj mamy najlepsze intencje jak trzymanie czegoś w tajemnicy by kogoś chronić. Albo chcemy oddalić się od osoby którą się staliśm
|
|
|
Błędy – wszyscy je popełniamy. Zazwyczaj mamy najlepsze intencje jak trzymanie czegoś w tajemnicy, by kogoś chronić. Albo chcemy oddalić się od osoby, którą się staliśmy. Czasami nie wiemy nawet, jakie błędy popełniliśmy. Albo odkrywamy to w ostatniej chwili żeby zdążyć wszystko wyprostować. Ale żaden błąd nie zdarza się bez powodu. Daje nam lekcje czegoś, czego w innym wypadku byśmy nie zrozumieli. Można mieć tylko nadzieję, że więcej nie popełnimy tego błędu. Całe szczęście, że tak się nigdy nie dzieje.
|
|
|
Vanessa: Jak mogę to wykorzystać, żeby uwolnić Nate'a?
Dan: Nie spodoba ci się to. Blair.
Vanessa: Blair? Nie mogę jej zaufać.
Dan: Może nie, ale wygoogluj „zemsta”, a trafisz na blairwaldorf.com
|
|
|
Lubiłam swój towarzyski grób, sama go sobie wykopałam i z radością się w nim położyłam.
|
|
|
Nie mam ani jednej romantycznej kości w swoim ciele. Przynajmniej nie tam.
|
|
|
Blair: Jeszcze nie skończyłeś niszczyć mi nocy?
Chuck: Słuchaj, nie powinienem był nigdy cię porzucić. Wiedziałem, że podjąłem złą decyzję,|jak tylko twój samolot odleciał. Rozpraszałem się przez całe lato. W nadziei, że nie będę tego czuł, ale nadal czuję.
Blair: I?
Chuck: Bałem się... Bałem się, że jeśli spędzimy razem całe lato, tylko we dwoje... to zobaczysz...
Blair: Co zobaczę?
Chuck: Mnie. Proszę, nie wyjeżdżaj z nim.
Blair: Dlaczego? Daj mi powód. I „Jestem Chuck Bass” się nie liczy.
Chuck: Bo tego nie chcesz.
Blair: Nie wystarczy.
Chuck: Bo ja tego nie chcę.
Blair: Co jeszcze? Prawdziwy powód, dla którego powinnam tu zostać, i nie wsiadać do samochodu. Dwa słowa. Dziewięć liter. Powiedz to i jestem twoja.
Chuck: Ja... Ja...
Blair: Dziękuję. To wszystko, co potrzebowałam usłyszeć.
|
|
|
A skoro nie mam zbyt wielu przyjaciół, to mogę mieć takich, którzy wbijają mi nóż w plecy.
|
|
|
Wiecie, co jest naprawdę kiczowate? Szczęśliwe zakończenia. Poważnie. Takie, jak wtedy kiedy oglądam film, i jakaś odważna, zdeterminowana dziewczyna w końcu uwodzi głównego bohatera. I tak od dwóch godzin wiedziałam, że go zdobędzie. Po prostu mam ochotę wydrapać jej oczy. Prawdziwe życie jest potwornie zakręcone i skomplikowane. Nie ma żadnego zakończenia.
|
|
|
Chuck: Ufam, że sobie z tym poradzisz, mam do napisania mowę na ślub.
Blair: Nie martw się. Mogę być suką za nas dwoje.
Chuck: Wciąż mam blizny na plecach które tego dowodzą.
Wiesz co mówią, jeśli kogoś kochasz puść go wolno.
Blair: Uh mówią, że jesli kogoś nie cierpisz, zatrzasnij mu drzwi przed nosem.
Chuck: Uwielbiam kiedy świntuszysz.
|
|
|
Ten Chłopak stracił właśnie coś, o czego istnieniu nikt nie miał pojęcia – swoje serce.
|
|
|
Blair: Brzmisz jak zazdrosny chłopak.
Chuck: Tak, jasne. Chciałabyś.
Blair: Nie. Ty chciałbyś.
Chuck: Proszę... Zapominasz, z kim rozmawiasz.
Blair: Ty też. Czy ty... lubisz mnie?
Chuck: Zdefiniuj „lubić”.
Blair: Żartujesz... Nie wierzę.
Chuck: A myślisz, że jak ja się czuję? Nie mogę spać. Niedobrze mi, jakby coś było w moim żołądku, latającego.
Blair: Motyle? Nie, nie, nie, nie. To się nie może dziać.
Chuck: Uwierz mi, nikt nie jest bardziej zaskoczony, czy zawstydzony niż ja.
Blair: Chuck, wiesz, że kocham wszystkie boże stworzenia i metafory, które inspirują... Ale te motyle muszą zostać wybite.
Chuck: Dobra. I tak nie były zbyt duże.
|
|
|
B.: Wybacz mi, ojcze, bo zgrzeszyłam, dawno nie byłam u spowiedzi.(...) Dwadzieścia minut po tym, jak zerwałam z moim chłopakiem, wpadłam w stan upojenia alkoholowego, rozebrałam się w spelunie i straciłam cnotę z egoistą. Dzięki Bogu, będzie udawał, że nic się nie stało. Przepraszam, szczerze mówiąc, nie jestem nawet katoliczką.
K.: Niemożliwe.
B.: Ale żeby stracić cnotę z Chuckiem Bassem! Przyjaciółki nigdy tego nie zrozumieją. Jestem gotowa na przyjęcie kary... Może chłosta albo ścisły post.
|
|
|
Co robię z samego rana? Nie śpię. Po co śnić, skoro prawdziwe życie jest takie pasjonujące? Czy może być coś lepszego od leniwej niedzieli? Od czytania w łóżku? Picia kawy? I jajecznicy? My na Manhattanie nie próżnujemy, śniadanie to wystawny brunch z szampanem i setką najbliższych przyjaciół... i wrogów.
|
|
|
|