 |
Moja skóra wciąż pachnie Tobą. Czuję Twoje usta na moim policzku i rękę we włosach. Twój śmiech plącze mi się w głowie. Ciągle szłyszę Twoje ' chciałbym tak leżeć już zawsze '.
|
|
 |
Znowu mi to robisz.. Pytanie tylko czym sobie na to zasłużyłam. Nie baw sie w żadne podchody. Zachowaj się jak facet, chociaż raz. Przejrzyj na oczy, bo to ona Cię zgubi, nie ja.
|
|
 |
Ja mam kryzys permanentny. Jestem typem depresyjnym, trudno jest mi się cieszyć z czegokolwiek, widzę świat w ciemnych barwach. Jest fajnie, bo pijemy herbatę, gadamy, jest ładna pogoda, ale mam w sobie czarną dziurę, która cały czas promieniuje. Jak każdy zneurotyzowany typ przeżywam momenty euforii. Im większa euforia, tym potem większy dół. Taka sinusoida, bez równowagi. /R.W.
|
|
 |
jestem monetą. Rocznik 1997. Zrobiła mnie z metalu. Wytłoczyła. Oczyściła. Obrobiła mi krawędzie.
|
|
 |
Więc to już koniec.. ale u kogo będzie Ci lepiej?
|
|
 |
Nie wiem co działa na mnie gorzej - Twoja obecność czy jej brak. Jesteś moim obiektem gnicia. Ale wiesz, ja w końcu znajdę tego, który da mi to o czym marzę. Da mi szczęście, dużo miłości i wsparcia. A co będzie z Tobą? Zostaniesz z nią sam. Będziesz umierał po nocach. I kto Cię wtedy wesprze? Ona? Nie bądź smieszny..
|
|
 |
Jestem na Ciebie potwornie zła. Zachowujesz sie jak kretyn. Skończony kretyn, wiesz? Weź się za siebie, proszę. Nie każ mi odchodzić. Chyba nie chcesz zostać sam. Masz tylko mnie i doskonale o tym wiesz. Ja byłam zawsze kiedy One nawalały. Prosze, bądź dla mnie chociaż raz tak wspaniałym przyjacielem jak dla nich. Słońce, to nie boli,przysięgam. Bądź przyjacielem. Choć raz. / Dysmorfofobia.
|
|
 |
Brakuje mi już do Ciebie sił, wiesz? Gubię się w Twoich zmiennych nastrojach, w obietnicach, tłumaczeniach. Daję z siebie wszystko, a w zamian dostaję tak niewiele. Dlaczego, mimo, że Ona cie tak rani, wciąż jest u Ciebie na pierwszym miejscu, a ja gdzieś na końcowych pozycjach? Ciągle jesteś dla mnie zagadką, której nie mogę rozwiązać. Pamiętasz jak mówiłeś, że tak bardzo się boisz, że mnie zranisz? Ranisz codziennie swoją ignorancją. Chcę się od Ciebie uwolnić, ale nie mogę, bo wiem, że Ty wtedy zaczniesz składać swoje chore obietnice. A na odejście bez słowa nie mam serca, Kiedy w końcu uda nam się ze sobą normalnie porozumiewać. Słońce, ja nie chce od Ciebie wiele. Kochaj mnie i okazuj mi to, bo siejesz we mnie mnóstwo niepewności. Obudź się, bo wkrótce mnie zabraknie./ Dysmorfofobia
|
|
|
|