|
niby jest inaczej, chociaż jest tak samo, nie pozmieniało się nic, tylko wszystko się wydało. ty o niej wiedziałaś i prawda wychodzi z cienia, nic się nie zmienia, prócz wyrzutów sumienia. ja mówiłem ci o niej i musisz to przyznać - jest mi bardzo bliska. wiem, to przecież skrajnie absurdalne, gdy tyle złego mówiłem ci o tamtej, a teraz mówię, że ja jednak do niej wracam, niestety nie wiem, czy ta szczerość się opłaca.
|
|
|
nagle mówisz "kocham cię", a ja czuję to samo. te dwa proste słowa dają ukojenie ranom.
|
|
|
budzisz się rano, z ciepłym ciałem, czujesz oddech kochanej osoby na swoim ramieniu. to jest to.
|
|
|
chciałabym robić dobrze, przeważnie to kogoś ranię. chciałabym móc wszystko naprawić, że zepsułam zdrowie mamie.
|
|
|
kochaj mnie, wspieraj mnie, szanuj i pomagaj. mam nadzieję chyba, że zbyt wiele nie wymagam.
|
|
|
najpierw odstaw red bulla, którego pijesz z rana, papierosa po którego siegasz, też nie zapalaj. odpuść kawe, alkohol, nie skręcaj jointów. wszystko jest dla ludzi, ale zacznij od początku.
|
|
|
tylko wobec swoich bądź zawsze szczery, szczerość - raczej dawnych czasów relikt. na palcach jednej ręki, bo nie wszystko co się święci, wyliczysz tych kilka wartościowych rzeczy.
|
|
|
jednego jestem pewna - i tak zrobię to, co chcę. jeśli mi zabronisz, po prostu ci o tym nie powiem.
|
|
|
czas leczy rany, taa, chuja jest w tym prawdy. każdy dzień od tamtej chwili niczego nie jest warty.
|
|
|
stoisz i się ślinisz, albo idziesz i zdobywasz.
|
|
|
gdy przez głupotę powoduję te kłótnie, nie chcę ich i to pewne absolutnie. uwielbiam twój widok i to jak pachniesz, zawsze obserwuję cię jak już zaśniesz. i upijam się co dzień twoim widokiem, a twój uśmiech, to jak piwo z sokiem.
|
|
|
i już podjęłam decyzję: nie wracam. wiem, że to egoistyczne, przepraszam.
|
|
|
|