pamiętam te cudowne czasy z podstawówki. wychowawczyni przez całą lekcje czytała nowe uwagi od innych nauczycieli,mówiła że musimy zacząć się lepiej zachowywać, że katechetka przez nas pojechała od sanatorium i już z niego do szkoły nie wróciła. pamiętam uciekanie z kumplami, chodzenie na placyk i bawienie się w ślepaka. pamiętam klasową wycieczkę, na która z trudem namówiliśmy wychowawczynie a później tego żałowała. kochałam naszego klasowego 'błazna', zawsze gdy przychodził spóźniony do szkoły, krzyczał na pustym korytarzu 'johmeeen!' na cały głos, wtedy wiedzieliśmy, że to on nadchodzi. niestety nadszedł czas na rozstanie, znajomi szli do innych gimnazjów, dziewczyny płakały i mówiły że będą tęsknić za tą chorą klasą, chłopacy mieli smutne miny, chociaż widziałam , że kilku z nim powstrzymywało się od płaczu. byliśmy zgraną klasą. szkoda że ten czas minął już.
|