|
debs0406.moblo.pl
Aaaa! usłyszałam. Duch? zapytałam. Aaaa! usłyszałam. Kto woła? zapytałam. Aaaa! usłyszałam. To pa? zapytałam. Poszłam bo co mnie obchodzi wariat
|
|
|
Aaaa!- usłyszałam.
Duch?- zapytałam.
Aaaa!- usłyszałam.
Kto woła?- zapytałam.
Aaaa!- usłyszałam.
To pa?- zapytałam.
Poszłam, bo co mnie obchodzi wariat
|
|
|
nie mam planów na następne dwa oddechy!:*.
|
|
|
- to dlaczego wtedy chciałeś ze mną wracać, śmiałeś sie z moich słabych żartów, przytulałeś, uśmiechałeś sie i pozwoliłeś żebym utopiła sie w twoich oczach i myślała że to nie twoje oczy mają kolor nieba tylko niebo ma kolor twoich oczy? dlaczego zrobiłeś mi nadzieje w jedną godzine?
-Bo pasowałaś mi do bluzy
|
|
|
nie mów mi, że już nic nie czujesz, bo gdybym ściągnęła koszulkę i pozwoliła Ci odpiąć stanik, byłbyś w siódmym niebie, Skarbie.
|
|
|
siedziała w klasie podparta ręką, co chwila uderzała rytmicznie długopisem w ławkę, wystukując jakąś melodyjkę. nie zwracała już uwagi na lekcję, ani na znajomych, którzy co chwila o coś ją prosili. całe 45 minut wpatrywała się w jeden punkt, a na przerwie przyklejała sobie uśmiech do twarzy, bo przecież... trzeba grać
|
|
|
Trzyletnia Jadzia płakała, rozpaczliwie wskazując na nóżkę.
Niania wzięła dziecko na ręce, zdjęła mały but, w którym znalazła drobny kamyk.
- O, zobacz! - zawołała - to on zrobił ci tyle przykrości. Zły! Wyrzucimy go.
Matka, która była mimowolnym świadkiem zdarzenia, poprosiła opiekunkę dziewczynki:
- Włóż jej kamyk z powrotem. Mówię poważnie: zrób, jak ci każę.
Z oporem bo z oporem, ale posłuchała. Matka podeszła do drzwi, odwróciła się,
pochyliła i z serdecznym uśmiechem zawołała córkę do siebie:
- Ty mnie kochasz, więc przyjdź mnie uściskać z kamykiem w buciku, tylko proszę nie płacz.
Dziecko poszło bez płaczu, nieco utykając. Matka przytulając małą wypowiedziała słowa,
których wówczas córka nie zrozumiała, ale które jej potem nieraz przypominała:
- Postępuj zawsze tak, jak teraz. Idź swoją drogą nie patrząc na przeszkody i cierpienia,
których nie zabraknie ci w życiu
|
|
|
przyjaźń..przyjaźń jest jak maliny! jak maliny i... pluszowy dywanik! a do tego kawa! i kilogram żelków. i niebo latem. tak właśnie taka jest przyjaźń !- Ale to bez sensu! - Tak właśnie! Przyjaźń nie ma sensu. Jest bezsensownym połączeniem najcudowniejszych rzeczy na świecie! I dlatego właśnie jest taka wspaniała. Nie musi mieć sensu! ;
|
|
|
Siedziała na ławce przy swoim bloku rozmazana.
Nie zwarzała na potężną ulewę wokół niej liczyło się tylko wino popijane przez nią..
Nagle ktoś dotknął jej dłoni..To był on
Zobaczył oczy pełne łez ,czerwone policzki
i brudny mały zadarty nosek...
spytał - to przeze mnie ?
- Nie no co ty...kooot mi zdechł ..
|
|
|
Włączam komputer. Wchodzę na gadu-gadu. Jesteś ! Najpierw jestem na niewidocznym. Po pewnym czasie, nie pewnie pojawiam się na dostępnym.Nadal jesteś. Moje uczucie niepewności napisania do Ciebie coraz bardziej mnie przerasta. Siedzę z otwartym okienkiem rozmowy. Nagle przychodzi wiadomość. Otwieram.. nie to nie Ty. Zwątpiłam. Wyłączam gadu. Następnie komputer. Idę spać. Tak, taka pieprzona codzienność.
|
|
|
' Siedzimy obok siebie, a ja tłumaczę Ci cicho chemię
. Równania reakcji. Trudne, nie możesz tego pojąć.
- Czyli, że teoretycznie zawsze wszystko
wychodzi, a w praktyce bywa różnie? - pytasz.
A ja myślę wtedy o życiu. O Nas. O naszej Miłości.
Tej, której nie ma. A wg obliczeń powinna być.
Miała być szalenie namiętna, wzruszająco romantyczna
i nieskończenie długa. I w sumie, to te trzy
cechy się zgadzają, ale tylko u jednej strony.
- Taak... W praktyce bywa różnie. - odpowiadam
cicho, nie mając w tej chwili wcale na myśli chemii. '
|
|
|
Kiedy pięcioletnia córeczka zaczęła wypytywać mamę o to skąd się wzięła na świecie, ta delikatnie jej opowiedziała. Po paru dniach dziewczynka dalej zafascynowana nowo zdobyta wiedzą pyta mamę: - A więc nasionko tatusia zapładnia jajeczko u mamy i mama nosi dziecko w w brzuszku? - Właśnie tak to jest, kochanie - odpowiada mama. - Ale jak nasionko dostaje się tam? - pyta córeczka - Czy mamusia je połyka? Mama odpowiada: - Tylko wtedy gdy chcę nową sukienkę...
|
|
|
Proszę o usprawiedliwienie.. Powód? - Ten blondyn z przystanku. Dziś spóźnił się na autobus. Zostałam żeby popatrzeć jak czeka na następny.
|
|
|
|