stojąc na ulicy, w deszczu z papierosem w ręku, zrozumiała, że miłość, nie istnieje. po czym ze sztuczny uśmiechem na twarzy weszła do monopolowego i kupila wódke.
jej oczy, kiedyś przepełnione radością, dzisiaj puste, przeszklone. źrenice rozszerzone od nadmiaru kawy i wypalonych papierosów. powieki, spuchnięte od płaczu. wszytko, to było skutkami ubocznymi, miłości.