- Dumnie, z perfidnym uśmiechem na ustach, powiedziałam mu, żeby spierdalał. Że powinien z różą w dupie śpiewać mi serenadę, że powinien czekać z utęsknieniem, aż się do niego odezwę... Że nigdy nikogo tak nie potrzebowałam jak jego.
- I co powiedział?
- Że gdybym wiedziała, jak bardzo go irytuję, sama sobie wysłałabym kwiaty.
- Bezczelny.
- Ja bardziej. Zamachnęłam się, żeby dać mu w twarz, ale powstrzymałam się mówiąc, że nie jest godzien żadnego mojego dotyku. Odwróciłam się, odeszłam. Bajka się skończyła.
|