piszę do ciebie list. piszę list z piekła i na samym początku zaznaczam, że nigdy go nie dostaniesz. tłumaczę dlaczego tak się czujesz, bo chyba lepiej to rozumiem. kłamię, jak zwykle, bo to bardzo uzależnia, więc mówię, że jestem szczęśliwa i takie tam. opowiadam, jak czasem słychać twoje słowa w echu łez kapiących na zimną podłogę, w końcu przyznaję, że tęsknię, tak od czasu do czasu za twoim spojrzeniem i uśmiechem, aż wreszcie zaczynam pisać szeptem o tym, jak wijesz się w mojej głowie co dnia, jak gorzko smakuje bez ciebie kawa i wódka, jak nikotyna niszczy organizm, jakim ból jest nałogiem, jak ciężko jest czasem udawać, że nigdy nie istniałeś i jak ciężko żyć wiedząc, że przecież też umierasz dokładnie tak samo, jak ja. ale nie powiem, że żałuję. nie mam żadnych wyrzutów sumienia. kiedyś oboje damy radę, każdy kiedyś da. serdeczne uściski.
|