jestem dzieckiem szczescia wszyscy mówia tak chodziaz jestem po przejsciach to w nadziei trwam moje wyspy szczesliwe przed oczami mam co noc jak samotny my
jestem dzieckiem szczescia
wszyscy mówia tak
chodziaz jestem po przejsciach
to w nadziei trwam
moje wyspy szczesliwe
przed oczami mam co noc
jak samotny mysliwy
jak ruchomy cel
Przeżyjemy jakoś to życie
Oszczędzając na prądzie i gazie
Przeżyjemy je jakoś, cóż zrobić
Może smutno jest tylko na razie
Może karta zła się odwróci
Zdejmie urok, zły ten co go rzucił
I nie zawsze będzie nam źle
Może nie
Gdy zapadniemy w sen zimowy
I przyśnią nam się łany zbóż
Przed nami tyle szarych świtów
No cóż, no cóż, no cóż
Więc czemu czasem się zamyślasz
Jak gdyby stała nam się krzywda
I pytasz nie wiadomo kogo
Kto nam odebrał skrzydła
Nasz pies ma taką smutną minę
Reumatyzm dręczy go i pchły
Ja jestem coraz bardziej smutna
A co dopiero Ty
Gdy nic się jakoś nie układa
Gdy nerwy psują się i klimat
I jakby nie dość było zmartwień
To jeszcze idzie zima
Proza życia to przyjaźni kat pęka cienka nić
telewizor meble mały fiat oto marzeń szczyt
hej prorocy moi z gniewnych lat obrastacie w tłuszcz
już was w swoje szpony dopadł szmal zdrada płynie z ust