nienawidzę pożegnań. gapię się w Twoje grzejące się na kaloryferze skarpetki, na szlankę z wodą, ręcznik. to niewiarygodne, jak potężna jest Twoja umiejętność zmieniania na lepsze. jesteś psychologiem mojego świata. tak, dobre określenie. aż się uśmiecham sama do siebie, kiedy myślę, jak wspaniale budujesz otoczkę wokół mnie. tydzień, który teraz nas dzieli. i mimo że za każdym razem na peronie pęka mi serce, to cieszę się z następnego spotkania i jeszcze następnego. to paradoks, kiedy w tęsknocie jest się takim szczęśliwym. paradoks, który tworzy mi teraz wszystkie dni. taki paradoks chcę mieć na zawsze, chcę, żeby mną przewodził, dawał znaki, że jest. że będzie.
|