minął kwadrans a on wciąż siedział zamknięty w pokoju, nie dając znaku życia. drżałam na samą myśl o tym że coś mogłoby się stać. podeszłam cicho do drzwi i przystanęłam, nasłuchując. głucha cisza pożerała cały dom, nawet podłoga przestała skrzypieć. światło dnia zamieniła mglista noc, wpełzając teraz przez okna.- jesteś tam?- zapytałam cicho, jednak wciąż milczał.- wszystko ok?- podniosłam głos licząc na jakiś odzew. dotknęłam klamki z nadzieją że drzwi są otwarte. były. weszłam do ciemnego pokoju, potykając się o porozrzucane rzeczy. dłonią błądziłam po ścianie aż wreszcie odnalazłam włącznik światła. słaba żarówka ukazała mi ciemny pokój, ściany oklejone plakatami, rozrzucone ubrania i przedmioty postrącane z biurka. on sam siedział na podłodze opierając się o łóżko. uklękłam przy nim. - wszystko dob... - urwałam gdy dostrzegłam rzuconą obok niego strzykawkę. brał. znowu.- dlaczego mi to robisz?- spytałam ze łzami w oczach. - po prostu przestałaś się liczyć,maleńka. -szepnął./N
|