Kochałam tego dużego dzieciaka. Jego smajla i te oczy. Zabójczo błękitne. Kiedy na niego patrzyłam od razu wychodze z dołka. To była taka osoba dla której warto się budzić, a budzić się przy nim to coś jeszcze lepszego. On wiedział kiedy było mi źle. wystarczało, że nie tak Go przytuliłam albo, że nie wyszłam z domu o ustalonej godzinie. Znał mnie na pamięć, z resztą ja Go również, milimetr po milimetrze. Znałam każdą Jego minę, tego słodkiego `focha` gdy coś mu sie nie podobało. A gdy mnie przytulał to nie liczyło się nic. Tylko my i to co było między nami. To była moja prawdziwa miłość.. taka poprostu, chociaż nie pasowaliśmy do siebie.On- łobuz. Ja- ta grzeczna. A mimo to rozwalaliśmy stereotypy o nas. Byliśmy szczęśliwi poprostu. Na przekór wszystkiemu i wszystkim. i nigdy nie zapomnę tego co z nim przeżyłam. Mogę spokojnie powiedzieć, że to On był jedynym powodem mojego szczęścia i uśmiechu..
|